niedziela, 9 marca 2014

Kochać to nie znaczy być szczęśliwym 24 godziny na dobę. Czasami znaczy to także cierpieć, nawet momentami bardzo ciężko



ZDOBYTA III



ANIA

Masz złe przeczucia i z dużym niepokojem oglądasz z trybun ostatni mecz o 3 miejsce mistrzostw Polski. Drużyna Łukasza prowadzi 2-1 i są o krok od wielkiego sukcesu, a tobie drżą ręce i zaciskasz nerwowo palce na udach. Podążasz wzrokiem za Łukaszem przyglądając się każdemu jego ruchowi i podziwiasz jego skoordynowane ruchy, pełne gracji pomimo ponad przeciętnego wzrostu i sporej masy.

Cierpnie ci skóra i zastygasz przerażona, gdy twój ukochany upada pod siatką z głośnym krzykiem. Nie wiesz, co się dzieje i co zrobić, gdy koledzy znoszą z boiska skrzywionego z bólu Łukasza. Przemykasz się między kibicami i nie zwracając na siebie uwagi podążasz w kierunku wejścia do szatni tak żeby fizjoterapeuci i sam Łukasz pozwolili ci przejść obok czujnych ochroniarzy. Nie próbujesz go pocieszać, gdy wracacie ze szpitala, bo w sumie i tak nie wiesz, co mogłabyś mu powiedzieć i jak sprawić żeby mniej bolało. Trzymasz go tylko za rękę i pomagasz wysiąść i dostać się do mieszkania. Wysłuchujesz jak mamrocze pod nosem przekleństwa, od których puchną ci uszy, ale wiesz, że wszelka próba interwencji może tylko pogorszyć jego fatalne samopoczucie.
Pomagasz mu się rozebrać i położyć nogę na stoliku w salonie. Wyczuwasz, że jest coraz bardziej rozdrażniony, a lekko nieobecne spojrzenie daje ci do zrozumienia, że leki przeciw bólowe zaczynają działać. 

- Odpocznij, zrobię ci herbatę i pójdziesz się położyć – usiłujesz pogłaskać go po policzku i poprawić mu poduszkę pod karkiem, ale Łukasz odtrąca twoją rękę sprawiając, że czujesz się jak intruz.
- Ne jestem kaleką! Zostaw mnie w spokoju! – warczy na ciebie nawet nie podnosząc oczu.
- Chcę ci tylko pomóc kochanie – nie rezygnujesz z próby nawiązania kontaktu, bo wiesz, ze jest mu w tej chwili bardzo ciężko.
- Jesteś głucha, czy głupia? Chyba się jasno wyraziłem. Wynoś się i zostaw mnie samego! - pierwszy raz Łukasz podnosi na ciebie głos.  Zbierasz nerwowo swoje rzeczy i szybkim krokiem ruszasz w stronę wyjścia.
- Ania poczekaj. Kochanie przepraszam. Mój Boże Ania wróć – nie reagujesz na jego wołanie, bo rozczarowanie sprawia, że chcesz znaleźć się natychmiast z dala od niego. Dopiero głuchy huk i jęk Łukasza zmusza cię do zawrócenia.
Znajdujesz go opartego o kanapę z grymasem bólu na twarzy. Wygląda dużo gorzej niż jeszcze minutę temu, a widok jego coraz bardziej spuchniętej nogi przeraża cię. 

- Aniu nie zostawiaj mnie. Przepraszam, przepraszam – pomagasz mu wrócić na kanapę, ale  dotykając jego rozpalonego czoła wiesz, ze dzieje się coś złego. 

Rozcinasz opatrunek uciskowy na jego stopie i dzwonisz po pogotowie. Nigdy nie widziałaś czegoś takiego i tak szybko podnoszącej się temperatury. Po kilku minutach nie miałaś z nim żadnego kontaktu poza niezrozumiałymi majakami w gorączce.
Nienawidzisz szpitali, ale przez wiele godzin czuwasz przy łóżku Łukasza na zmianę z jego rodzicami. Odczuwasz ogromną ulgę, gdy silny organizm zawodowego sportowca przy pomocy trafionych antybiotyków szybko zwalcza sepsę. Boisz się jednak nawet na chwilę puścić jego rękę, boisz się, że jak wrócisz jego już nie będzie.


Masz na imię Ania i życie pokazuje ci jak niewiele do tej pory przeszłaś i jak niewiele wiesz.


ŁUKASZ


Nie wiesz, co się wokół ciebie dzieje i gdzie jesteś. Ostatnie twoje wspomnienie wiąże się z rozczarowanym spojrzeniem Ani, a potem odpłynąłeś. Rozrywający ból głowy nie pozwala ci otworzyć oczu, a denerwujące pikanie otacza cię z każdej strony i usiłuje zrobić dziurę w mózgu. Rejestrujesz coraz więcej bodźców z zewnątrz, choć ciągle nie wiesz, co jest grane. Jeszcze nigdy nie miałeś tak ogromnego kaca, chyba wyszedłeś z wprawy. Ciekawi cię czy z seksem będzie tak samo.  Ponawiasz próbę podniesienia powiek, ale jasne światło cię oślepia. Wydajesz z siebie jedynie jęk bezsilności i wspomnienia zalewają twoją głowę. Mecz, kontuzja, kłótnia z Anią, a potem totalna pustka. Czyli nie byłeś pijany i nie masz kaca. 

Twoje próby wszelkiego ruchu kończą się fiaskiem, bo coś ciężkiego przygniata twoją prawą rękę. Z wielkim trudem przekręcasz głowę i zdajesz sobie sprawę, że znajdujesz się w szpitalu. Paskudne zielonkawe lamperie i białe sufity nie pozostawiają żadnych złudzeń. Zaczynasz się denerwować i pikanie zdecydowanie przyspiesza. Już prawie całkowicie przytomny rozglądasz się wokół siebie i jedyne, co przykuwa twoją uwagę to ciemna głowa przygniatająca twoją rękę. Anka mocno ściska twoją dłoń, pomimo, iż spokojny oddech świadczy o tym, że śpi siedząc na niskim krzesełku tuż obok twojego łóżka. Zastanawiasz się jak długo tutaj jesteś i jak długo ona przy tobie czuwa. Z wielkim trudem kładziesz drugą rękę na jej głowie, a ona zrywa się jak poparzona nie mogąc uwierzyć, że odzyskałeś świadomość.

- Łukasz! Wreszcie się obudziłeś. Idę po lekarza. Nie ruszaj się – obserwujesz jak wylatuje niczym z procy z twojego pokoju. Zdążyłeś tylko zarejestrować jak bardzo źle wygląda. Miała podkrążone i zaczerwienione oczy, a blada skóra była wręcz przeźroczysta.

Po rutynowych badaniach i zapewnieniach lekarza, że wszystko zmierza w dobrym kierunku zostajecie wreszcie sami.
- Aniu kochanie jak długo tutaj jesteś? Idź do domu. Odpocznij, bo nie chciałbym żebyś dołączyła tutaj do mnie, jako pacjentka – twoja ukochana kręci tylko głową zapewniając cię, że świetnie się czuje i nie ma zamiaru nigdzie iść. Cały czas kurczowo ściska twoją dłoń, co jakiś czas podnosi ją do ust całując i przytulając do policzka.

- Dziękuję Aniu – szepczesz chyba odrobine wzruszony jej opiekuńczością.
- Za co mi dziękujesz? – jest zdziwiona twoim zachowaniem. Przysiada na brzegu lóżka i poprawia ci poduszkę. Jesteś jeszcze zbyt słaby żeby zrobić cokolwiek sam – Prześpij się. Musisz dużo wypoczywać, żeby odzyskać siły.
- Za to, że tutaj jesteś. Za to, że nie zostawiłaś mnie wtedy, gdy na ciebie nakrzyczałem. Jest mi strasznie wstyd – czujesz, że wtedy zawiodłeś wyładowując swoją złość i frustrację na jedynej osobie, której naprawdę na tobie zależy.
- Łukasz to jest większa część tego, co szumnie nazywa się związkiem.  Nie mam doświadczenia, ale to chyba nie tylko randki, śmiechy i pocałunki. Nie wyobrażam sobie, że zostawiłbyś mnie samą w takiej sytuacji.
- Kocham Cię Aniu…..

Masz na imię Łukasz i powiedziałeś na głos to, co już dawno było oczywiste

15 komentarzy:

  1. To teraz niech szybko się wyleczy i przed ołtarz xD

    OdpowiedzUsuń
  2. No nareszcie Łukasz wyznał swoje uczucia ;)
    Jestem ciekawa jak na to zareaguje Ania :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiedziałam, że coś musi się spierniczyć. Jednak wcale nie spodziewałam się czegoś banalnego jak zdrady, czy niepowstrzymane pożądanie Łukasza. Ale nie sądziłam, że wsadzisz go do szpitala z sepsą. Dobrze, że wszystko się pozytywnie skończyło.
    Zastanawiam się tylko nad jedną sprawą. Skoro dopiero szpital, choroba i kłótnia zmusiły go do wyznania uczuć, to co musi się stać, żeby ten związek poszedł naprzód? Mimo wszystko jestem z Kadzia dumna, że w końcu się przyznał :)
    Pozdrawiam serdecznie,
    Anna.

    OdpowiedzUsuń
  4. jejku, Łukasz! nareszcie!
    tak długo zwlekał, ale chyba nieświadomie wyczekiwał tego odpowiedniego momentu.
    kontuzja dla sportowca to nic ciekawego. oby szybko wrócił do zdrowia.
    a Anka będzie przy nim, będzie o niego dbała aż wróci do pełni sił. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hmmm i rozpływam się na ostatnie zdanie w tym rozdziale o tak zwyczajnie jak kobieta. Wczoraj pewnie bym się poryczała bo miałam zły dzień dziś się na te słowa uśmiecham. To jest wspaniałe uczucie gdy słyszy się to z ust mężczyny pierwszy raz i gdy my same darzymy go tym samym uczuciem. Każde kolejne "Kocham cię" jest już inne to pierwsze na zawsze zostaje w pamięci. Kontuzje, jest to coś co ja strasznie przeżywam, a może przeżywałam. Sama już nie wiem. Ostatnią która mocno mnie dobiła biła kontuzja Zbyszka z 2001 r. Nie wiem czy dziś było by tak samo, ale wiesz nie chcę tego sprawdzać. Ania ma rację związek to nie tylko randki, przytulanie, spacerowanie, kolacyjki czy wygłupy to przede wszystkim pewność że gdy będzie źle to ta druga osoba z nami zostanie i będzie wspierać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Łukaszuuu, dobrze, że się obudziłeś i przekonałeś Ankę, że nie miałeś złych intencji,ale na przyszłość hamuj piętą. rozpływam się nad ostatnim zdaniem!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Zaskoczyłaś mnie. Spodziewałam się zwrotu akcji, tyle, że w przeciwnym kierunku. Miło jest zostać tak zaskoczonym :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ania ma zupełną racje co do tego, że w związku dla ukochanej osoby trzeba się poświęcać tak jak to ona zrobiła czuwając przy nim cały czas. To co ich łączy nabrało teraz jeszcze głębszego wymiaru. W dodatku Ania doczekała się od niego dwóch magicznych słów, które znaczą tak wiele.

    OdpowiedzUsuń
  9. Wiedziałam, że jeszcze coś będzie nie tak, ale myślałam, że to prędzej Łukasz ją zdradzi czy coś w tym stylu.
    Ostatnie zdanie zmiotło całą złość jaką żywiłam do Łukasza w tym rozdziale po jego naskoku na Anię;)
    Całuję.

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja już się do niego wybierałam z siekierą za ten wyskok do Aneczki.

    OdpowiedzUsuń
  11. A ja już podejrzewałam cię o to, że ich rozdzielisz. Ania, mimo iż związek to dla niej nowe doświadczenie, zachowała się o wiele wyrozumialej, dojrzalej niż milion innych ludzi, którzy niejednego partnera mają za sobą. Jestem taka z niej dumna i szczęśliwa, że sercem i dobrą wolą jednak zdziałała cuda :) A Łuki to dostrzegł!
    Sprawiła, że poczuł się głupio i było mu przykro. Ja wiem, że kontuzja i czasem człowiek myśli, że nikt inny tego nie zrozumie, ale trzeba dać szansę najbliższym, którzy przecież najchętniej wzięliby to cierpienie na siebie, byleby ulżyć ukochanej osobie w cierpieniu.
    Dlatego niech się ma na baczności Kadziewicz, bo w tamtych chwilach zranił Ankę i niedużo brakowało do nieszczęścia. Nikt nie jest samowystarczalny.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja jestem zaskoczona reakcją Łukasza. Z taką agresją wyskoczyć do Ani, nie spodziewałam się tego po nim. Ale z drugiej strony to pokazuje, że on wcale nie jest ideałem, że ma swoje wady i że siatkówka jest dla niego ważna. Dobrze, że Ania go nie zostawiła. A te ostatnie słowa przy jego łóżku są bardzo mądre i pokazują, że dziewczyna wcale nie jest taka nieżyciowa jak mogłoby się wydawać.

    OdpowiedzUsuń
  13. Z każdym kolejnym rozdziałem coraz bardziej nie wiem, co tu mogę napisać, a jednocześnie chyba coraz bardziej zakochuję się w tych twoich Nierealnych :D
    Gdyby Ania wyszła wtedy, to nie wiadomo coby się stało, co byłoby z Łukaszem, co ona wtedy by czuła. Przecież mogłaby go nawet stracić. Ale właśnie przez pryzmat tej sytuacji zrozumiałam, że prawdziwa miłość istnieje. Nie ważne że jedynie tu, w opowiadaniu. Ważne, że są takie historie, które sprawiają, że może jeszcze zacznę wierzyć w miłość ;-)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń