ZDOBYTA III
ANIA
Masz złe
przeczucia i z dużym niepokojem oglądasz z trybun ostatni mecz o 3 miejsce
mistrzostw Polski. Drużyna Łukasza prowadzi 2-1 i są o krok od wielkiego sukcesu,
a tobie drżą ręce i zaciskasz nerwowo palce na udach. Podążasz wzrokiem za
Łukaszem przyglądając się każdemu jego ruchowi i podziwiasz jego skoordynowane
ruchy, pełne gracji pomimo ponad przeciętnego wzrostu i sporej masy.
Cierpnie ci
skóra i zastygasz przerażona, gdy twój ukochany upada pod siatką z głośnym krzykiem.
Nie wiesz, co się dzieje i co zrobić, gdy koledzy znoszą z boiska skrzywionego
z bólu Łukasza. Przemykasz się między kibicami i nie zwracając na siebie uwagi
podążasz w kierunku wejścia do szatni tak żeby fizjoterapeuci i sam Łukasz
pozwolili ci przejść obok czujnych ochroniarzy. Nie próbujesz go pocieszać, gdy
wracacie ze szpitala, bo w sumie i tak nie wiesz, co mogłabyś mu powiedzieć i
jak sprawić żeby mniej bolało. Trzymasz go tylko za rękę i pomagasz wysiąść i
dostać się do mieszkania. Wysłuchujesz jak mamrocze pod nosem przekleństwa, od
których puchną ci uszy, ale wiesz, że wszelka próba interwencji może tylko
pogorszyć jego fatalne samopoczucie.
Pomagasz mu
się rozebrać i położyć nogę na stoliku w salonie. Wyczuwasz, że jest coraz
bardziej rozdrażniony, a lekko nieobecne spojrzenie daje ci do zrozumienia, że
leki przeciw bólowe zaczynają działać.
- Odpocznij,
zrobię ci herbatę i pójdziesz się położyć – usiłujesz pogłaskać go po policzku
i poprawić mu poduszkę pod karkiem, ale Łukasz odtrąca twoją rękę sprawiając,
że czujesz się jak intruz.
- Ne jestem
kaleką! Zostaw mnie w spokoju! – warczy na ciebie nawet nie podnosząc oczu.
- Chcę ci
tylko pomóc kochanie – nie rezygnujesz z próby nawiązania kontaktu, bo wiesz,
ze jest mu w tej chwili bardzo ciężko.
- Jesteś
głucha, czy głupia? Chyba się jasno wyraziłem. Wynoś się i zostaw mnie samego! -
pierwszy raz Łukasz podnosi na ciebie głos.
Zbierasz nerwowo swoje rzeczy i szybkim krokiem ruszasz w stronę wyjścia.
- Ania
poczekaj. Kochanie przepraszam. Mój Boże Ania wróć – nie reagujesz na jego
wołanie, bo rozczarowanie sprawia, że chcesz znaleźć się natychmiast z dala od
niego. Dopiero głuchy huk i jęk Łukasza zmusza cię do zawrócenia.
Znajdujesz
go opartego o kanapę z grymasem bólu na twarzy. Wygląda dużo gorzej niż jeszcze
minutę temu, a widok jego coraz bardziej spuchniętej nogi przeraża cię.
- Aniu nie
zostawiaj mnie. Przepraszam, przepraszam – pomagasz mu wrócić na kanapę, ale dotykając jego rozpalonego czoła wiesz, ze
dzieje się coś złego.
Rozcinasz
opatrunek uciskowy na jego stopie i dzwonisz po pogotowie. Nigdy nie widziałaś
czegoś takiego i tak szybko podnoszącej się temperatury. Po kilku minutach nie
miałaś z nim żadnego kontaktu poza niezrozumiałymi majakami w gorączce.
Nienawidzisz
szpitali, ale przez wiele godzin czuwasz przy łóżku Łukasza na zmianę z jego
rodzicami. Odczuwasz ogromną ulgę, gdy silny organizm zawodowego sportowca przy
pomocy trafionych antybiotyków szybko zwalcza sepsę. Boisz się jednak nawet na
chwilę puścić jego rękę, boisz się, że jak wrócisz jego już nie będzie.
Masz na imię
Ania i życie pokazuje ci jak niewiele do tej pory przeszłaś i jak niewiele
wiesz.
ŁUKASZ
Nie wiesz,
co się wokół ciebie dzieje i gdzie jesteś. Ostatnie twoje wspomnienie wiąże się
z rozczarowanym spojrzeniem Ani, a potem odpłynąłeś. Rozrywający ból głowy nie
pozwala ci otworzyć oczu, a denerwujące pikanie otacza cię z każdej strony i
usiłuje zrobić dziurę w mózgu. Rejestrujesz coraz więcej bodźców z zewnątrz,
choć ciągle nie wiesz, co jest grane. Jeszcze nigdy nie miałeś tak ogromnego
kaca, chyba wyszedłeś z wprawy. Ciekawi cię czy z seksem będzie tak samo. Ponawiasz próbę podniesienia powiek, ale jasne
światło cię oślepia. Wydajesz z siebie jedynie jęk bezsilności i wspomnienia zalewają
twoją głowę. Mecz, kontuzja, kłótnia z Anią, a potem totalna pustka. Czyli nie
byłeś pijany i nie masz kaca.
Twoje próby
wszelkiego ruchu kończą się fiaskiem, bo coś ciężkiego przygniata twoją prawą
rękę. Z wielkim trudem przekręcasz głowę i zdajesz sobie sprawę, że znajdujesz
się w szpitalu. Paskudne zielonkawe lamperie i białe sufity nie pozostawiają
żadnych złudzeń. Zaczynasz się denerwować i pikanie zdecydowanie przyspiesza. Już
prawie całkowicie przytomny rozglądasz się wokół siebie i jedyne, co przykuwa
twoją uwagę to ciemna głowa przygniatająca twoją rękę. Anka mocno ściska twoją dłoń,
pomimo, iż spokojny oddech świadczy o tym, że śpi siedząc na niskim krzesełku
tuż obok twojego łóżka. Zastanawiasz się jak długo tutaj jesteś i jak długo ona
przy tobie czuwa. Z wielkim trudem kładziesz drugą rękę na jej głowie, a ona
zrywa się jak poparzona nie mogąc uwierzyć, że odzyskałeś świadomość.
- Łukasz!
Wreszcie się obudziłeś. Idę po lekarza. Nie ruszaj się – obserwujesz jak
wylatuje niczym z procy z twojego pokoju. Zdążyłeś tylko zarejestrować jak bardzo
źle wygląda. Miała podkrążone i zaczerwienione oczy, a blada skóra była wręcz
przeźroczysta.
Po
rutynowych badaniach i zapewnieniach lekarza, że wszystko zmierza w dobrym
kierunku zostajecie wreszcie sami.
- Aniu
kochanie jak długo tutaj jesteś? Idź do domu. Odpocznij, bo nie chciałbym żebyś
dołączyła tutaj do mnie, jako pacjentka – twoja ukochana kręci tylko głową
zapewniając cię, że świetnie się czuje i nie ma zamiaru nigdzie iść. Cały czas
kurczowo ściska twoją dłoń, co jakiś czas podnosi ją do ust całując i
przytulając do policzka.
- Dziękuję
Aniu – szepczesz chyba odrobine wzruszony jej opiekuńczością.
- Za co mi
dziękujesz? – jest zdziwiona twoim zachowaniem. Przysiada na brzegu lóżka i
poprawia ci poduszkę. Jesteś jeszcze zbyt słaby żeby zrobić cokolwiek sam –
Prześpij się. Musisz dużo wypoczywać, żeby odzyskać siły.
- Za to, że
tutaj jesteś. Za to, że nie zostawiłaś mnie wtedy, gdy na ciebie nakrzyczałem.
Jest mi strasznie wstyd – czujesz, że wtedy zawiodłeś wyładowując swoją złość i
frustrację na jedynej osobie, której naprawdę na tobie zależy.
- Łukasz to
jest większa część tego, co szumnie nazywa się związkiem. Nie mam doświadczenia, ale to chyba nie tylko
randki, śmiechy i pocałunki. Nie wyobrażam sobie, że zostawiłbyś mnie samą w
takiej sytuacji.
- Kocham Cię
Aniu…..
To teraz niech szybko się wyleczy i przed ołtarz xD
OdpowiedzUsuńświetny :)
OdpowiedzUsuńNo nareszcie Łukasz wyznał swoje uczucia ;)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa jak na to zareaguje Ania :)
Wiedziałam, że coś musi się spierniczyć. Jednak wcale nie spodziewałam się czegoś banalnego jak zdrady, czy niepowstrzymane pożądanie Łukasza. Ale nie sądziłam, że wsadzisz go do szpitala z sepsą. Dobrze, że wszystko się pozytywnie skończyło.
OdpowiedzUsuńZastanawiam się tylko nad jedną sprawą. Skoro dopiero szpital, choroba i kłótnia zmusiły go do wyznania uczuć, to co musi się stać, żeby ten związek poszedł naprzód? Mimo wszystko jestem z Kadzia dumna, że w końcu się przyznał :)
Pozdrawiam serdecznie,
Anna.
jejku, Łukasz! nareszcie!
OdpowiedzUsuńtak długo zwlekał, ale chyba nieświadomie wyczekiwał tego odpowiedniego momentu.
kontuzja dla sportowca to nic ciekawego. oby szybko wrócił do zdrowia.
a Anka będzie przy nim, będzie o niego dbała aż wróci do pełni sił. :)
Hmmm i rozpływam się na ostatnie zdanie w tym rozdziale o tak zwyczajnie jak kobieta. Wczoraj pewnie bym się poryczała bo miałam zły dzień dziś się na te słowa uśmiecham. To jest wspaniałe uczucie gdy słyszy się to z ust mężczyny pierwszy raz i gdy my same darzymy go tym samym uczuciem. Każde kolejne "Kocham cię" jest już inne to pierwsze na zawsze zostaje w pamięci. Kontuzje, jest to coś co ja strasznie przeżywam, a może przeżywałam. Sama już nie wiem. Ostatnią która mocno mnie dobiła biła kontuzja Zbyszka z 2001 r. Nie wiem czy dziś było by tak samo, ale wiesz nie chcę tego sprawdzać. Ania ma rację związek to nie tylko randki, przytulanie, spacerowanie, kolacyjki czy wygłupy to przede wszystkim pewność że gdy będzie źle to ta druga osoba z nami zostanie i będzie wspierać.
OdpowiedzUsuńŁukaszuuu, dobrze, że się obudziłeś i przekonałeś Ankę, że nie miałeś złych intencji,ale na przyszłość hamuj piętą. rozpływam się nad ostatnim zdaniem!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńZaskoczyłaś mnie. Spodziewałam się zwrotu akcji, tyle, że w przeciwnym kierunku. Miło jest zostać tak zaskoczonym :)
OdpowiedzUsuńAnia ma zupełną racje co do tego, że w związku dla ukochanej osoby trzeba się poświęcać tak jak to ona zrobiła czuwając przy nim cały czas. To co ich łączy nabrało teraz jeszcze głębszego wymiaru. W dodatku Ania doczekała się od niego dwóch magicznych słów, które znaczą tak wiele.
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że jeszcze coś będzie nie tak, ale myślałam, że to prędzej Łukasz ją zdradzi czy coś w tym stylu.
OdpowiedzUsuńOstatnie zdanie zmiotło całą złość jaką żywiłam do Łukasza w tym rozdziale po jego naskoku na Anię;)
Całuję.
<3
OdpowiedzUsuńA ja już się do niego wybierałam z siekierą za ten wyskok do Aneczki.
OdpowiedzUsuńA ja już podejrzewałam cię o to, że ich rozdzielisz. Ania, mimo iż związek to dla niej nowe doświadczenie, zachowała się o wiele wyrozumialej, dojrzalej niż milion innych ludzi, którzy niejednego partnera mają za sobą. Jestem taka z niej dumna i szczęśliwa, że sercem i dobrą wolą jednak zdziałała cuda :) A Łuki to dostrzegł!
OdpowiedzUsuńSprawiła, że poczuł się głupio i było mu przykro. Ja wiem, że kontuzja i czasem człowiek myśli, że nikt inny tego nie zrozumie, ale trzeba dać szansę najbliższym, którzy przecież najchętniej wzięliby to cierpienie na siebie, byleby ulżyć ukochanej osobie w cierpieniu.
Dlatego niech się ma na baczności Kadziewicz, bo w tamtych chwilach zranił Ankę i niedużo brakowało do nieszczęścia. Nikt nie jest samowystarczalny.
Pozdrawiam
Ja jestem zaskoczona reakcją Łukasza. Z taką agresją wyskoczyć do Ani, nie spodziewałam się tego po nim. Ale z drugiej strony to pokazuje, że on wcale nie jest ideałem, że ma swoje wady i że siatkówka jest dla niego ważna. Dobrze, że Ania go nie zostawiła. A te ostatnie słowa przy jego łóżku są bardzo mądre i pokazują, że dziewczyna wcale nie jest taka nieżyciowa jak mogłoby się wydawać.
OdpowiedzUsuńZ każdym kolejnym rozdziałem coraz bardziej nie wiem, co tu mogę napisać, a jednocześnie chyba coraz bardziej zakochuję się w tych twoich Nierealnych :D
OdpowiedzUsuńGdyby Ania wyszła wtedy, to nie wiadomo coby się stało, co byłoby z Łukaszem, co ona wtedy by czuła. Przecież mogłaby go nawet stracić. Ale właśnie przez pryzmat tej sytuacji zrozumiałam, że prawdziwa miłość istnieje. Nie ważne że jedynie tu, w opowiadaniu. Ważne, że są takie historie, które sprawiają, że może jeszcze zacznę wierzyć w miłość ;-)
Pozdrawiam :*