niedziela, 27 października 2013

W miarę dojrzewania uczuciowego wzrasta potrzeba dawania



NIEZDOBYTA IV


ANIA


Kolejny sobotni wieczór planujesz spędzić pod polarowym kocykiem z laptopem na kolanach i kubkiem gorącej herbaty owocowej. Słuchasz tylko wesołego planowania wieczornego wypadu na imprezę twoich współlokatorek, które prześcigają się w pomysłach, poszukują odpowiednich ciuchów i butów. Paradują przed tobą w coraz to nowych kreacjach, w coraz to bardziej skąpych lub też w samej bieliźnie. Im bardziej poznajesz świat tym jesteś bardziej otwarta. Może nie pochwalasz sposobu bycia i życia Zyty i Ziutki, ale na swój popaprany sposób je podziwiasz. Są bezpruderyjne, bezkompromisowe, odważne i pewne siebie. Posiadają cechy, które chcesz mieć, ale ich nie masz i pewnie nigdy mieć nie będziesz i to nie jest efekt wychowania, bo już od kilku lat egzystujesz w wielkim mieście. Ty po prostu taka już jesteś.

- Anka, ale ty dzisiaj idziesz z nami! Nie przyjmujemy odmowy – zostałaś porwana w wir przygotowań, choć broniłaś się rękami i nogami.
- Dziewczyny ja nie chcę, nigdy nie byłam w żadnym klubie – nie słuchały cię w ogóle, bo zajęte były robieniem ci makijażu i doborem odpowiedniej bluzki do spranych rurek, bo absolutnie odmówiłaś założenia spódniczki.
- Nie martw się pójdziemy na zwykłą dyskotekę. Zobaczysz, że będziesz się dobrze bawić – masz mieszane uczucia, ale nie potrafisz im odmówić. Przy tych dwóch pięknych i wystrojonych kobietach wyglądasz jak Kopciuszek. Dorównujesz im tylko wzrostem, pomimo iż one mają kilkucentymetrowe szpilki, a ty czarne baleriny. 


Wręcz siłą wyciągają cię z mieszkania i wpychają do taksówki. Mimo, że obawiasz się tego, co cię czeka jesteś ciekawa nocnego życia i tego jak sama się w tym odnajdziesz. Milczysz całą drogę i nawet nie próbujesz włączyć się w wesołą konwersację twoich znajomych. Gdy tylko przekraczacie próg modnego lokalu od razu czujesz się przytłoczona jego atmosferą. Mnóstwo spoconych ludzi, głośna muzyka i ciężki zapach alkoholu, tytoniu i potu sprawiają, że masz ochotę odwrócić się na pięcie i zrejterować zanim cokolwiek jeszcze zobaczysz. Nie masz jednak takiej możliwości, bo dziewczyny mocno łapią cię pod łokieć i prowadzą do zamówionej loży. Nie chcesz pić alkoholu, więc siedzisz przy soku pomarańczowym i przyglądasz się wijącym się na parkiecie ciałom. Zyta i Ziuta usiłują namówić cię na taniec, ale kategorycznie odmawiasz mówiąc, że zaopiekujesz się ich drinkami. To miejsce nie jest dla ciebie i zdajesz sobie sprawę, że to będzie długa i męcząca noc. Marzysz już tylko o swoim czyściutkim, pachnącym mieszkanku.
Masz na imię Ania i właśnie robisz coś wbrew sobie.



ŁUKASZ


Wreszcie zagrałeś doby mecz. Twoja drużyna ograła mistrza Polski i dziś macie, co świętować. Razem z kolegami z drużyny udałeś się do najmodniejszego klubu w mieście. Nie miałeś ochoty na zabawę, bo niedzielę chcesz poświęcić swojej córce. Przyjechałeś swoim samochodem i nie masz zamiaru pić i szukać przygód na jedną noc. Chyba pierwszy raz na trzeźwo obserwujesz wszystko, co się wokół ciebie dzieje. Zaczynasz sobie zdawać sprawę, że jesteś za stary na takie miejsca i takie zabawy. Kiedy mając pełną władzę nad swoim mózgiem i ciałem oglądasz tabuny pijanych dziewczyn wcale nie masz ochoty na seks. Czas dłuży ci się niemiłosiernie, gdy popijając sok bananowy rozglądasz się po sali. Ożywiasz się dopiero, gdy widzisz wchodzące do lokalu trzy kobiety, w których rozpoznajesz swoje sąsiadki. Dwie pewne siebie laski w bardzo krótkich spódnicach i bardziej przyciągająca twój wzrok, naturalna i skromna dziewczyna prowadzona przez nie pod łokcie. Przyglądasz się tej scenie z zainteresowaniem, bo Anka wygląda na przestraszoną i zagubioną. Wygląda jakby chciała stać się niewidoczna, strzela oczami na boki nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Nie daje się koleżankom namówić na taniec tylko zostaje skulona w loży. Uśmiechasz się widząc jak bawią się na parkiecie jej towarzyszki. Domyślasz się, że męskiego towarzystwa to one nie potrzebują. Masz ochotę do niej podejść i poprosić ją do tańca, ale obawiasz się jej reakcji, bo jak do tej pory poznała cię od tej gorszej strony. Od tamtego feralnego weekendu widzieliście się tylko kilkakrotnie na klatce schodowej wymieniając spostrzeżenia na temat pogody. Raz pomogłeś jej wnieść do mieszkania zakupy i to byłoby na tyle, jeśli chodzi o wasze sąsiedzkie stosunki i chyba właśnie ta jej obojętność i skromność tak bardzo cię fascynuje. Odwracasz na chwilę wzrok i próbujesz skupić się na tym, co do ciebie mówi kolega z boiska, choć to nie możliwe, bo tak odleciałeś, że nie masz pojęcia, o czym rozmawiają. Kilka chwil później wściekły przepychasz się przez tłum ludzi pędząc w miejsce gdzie Anka szarpała się z jakimś pijanym wyrostkiem, który ciągnął ją za rękę w kierunku toalet. 

- Kolego zostaw ją, nie wydaje mi się żeby chciała z tobą gdziekolwiek iść – jedną ręką mocno ściskasz ramię delikwenta tak żeby poczuł twoją siłę, a druga obejmujesz dziewczynę w pasie przyciągając do swojego ciała.
- Spierdalaj drągalu. Znajdź sobie inną laskę do ruchania, ta jest moja – jeszcze mocniej wbijasz mu palce w skórę słysząc takie słowa z jego ust. Nie chcesz wywołać skandalu, ale masz ochotę tak grzmotnąć mu w twarz żeby wypluł zęby.
- Masz jeszcze coś do powiedzenia? – udaje ci się pijanego gówniarza jedną ręką zmusić do uklęknięcia.
- Nie! Już nie. Puść mnie. – pozwalasz mu odejść patrząc tylko jak z prędkością światła opuszcza lokal nie oglądając się za siebie.
Przyciskasz drżące ciało dziewczyny d swojego boku próbując ją w ten sposób uspokoić.
- Anka zawiozę cię do domu. Powiedz swoim towarzyszkom, że wychodzisz – siłą zmuszasz ją żeby wypuściła z rąk twoją koszulkę i zbierając wasze rzeczy prowadzisz ją d samochodu. Nic poza słowem „dziękuję” nie słyszysz z jej ust przez całą drogę. Odstawiasz ją pod same drzwi i jeszcze dłuższą chwilę stoisz pod jej mieszkaniem walcząc z jakimś dziwnym, dawno nienawiedzającym cię uczuciem.
Masz na imię Łukasz i jesteś zmieszany.


To będzie najbardziej infantylne opowiadanie w historii ale brakuje mi w życiu takiej prostoty. Tylko miłość i szczęście!!!!

niedziela, 6 października 2013

Wszystko można stracić, poczynając od wstydu.



NIEZDOBYTA III



ANIA

Bezczynność zawsze cię mierziła i tak też jest teraz. Jesteś przyzwyczajona do ciężkiej pracy i systematyczności, a w chwili obecnej doświadczasz pierwszy raz w życiu nudy. Jesteś przygotowana na poniedziałkowe zajęcia, w jednym palcu masz wszystkie zagadnienia wymagane przez profesorów. Obudzona w nocy potrafisz wyrecytować zapisy konstytucyjne wraz z preambułą oraz historię myśli politycznej. Mieszkanie lśni czystością, wysprzątałaś nawet klatkę schodową poza kolejką, przygotowałaś się na jutrzejsze korepetycje dla maturzystów z języka polskiego. Ogólnie rzecz biorąc nie wiesz co ze sobą począć. Jest sobotnia noc i wszyscy studenci szaleją w dyskotekach, a ty siedzisz w misiowych papuciach i czytasz „Manifest partii komunistycznej” Marksa i Engelsa. 

Gdy prawie już zasypiałaś usłyszałaś huk i wiązankę przekleństw na korytarzu. Gdy nieśmiało i ze strachem wyglądasz przez lekko uchylone drzwi widzisz swojego wysokiego sąsiada, który chwiejąc się niemiłosiernie próbował wygrzebać z kieszeni klucze do swojego mieszkania. Gdy mu się to nie udało osunął się po ścianie i oparty o nią postanowił tak spać. Zrobiło ci się go żal. Wyglądał jak siedem nieszczęść, gdy zmarznięty przyciskał kolana do klatki piersiowej. Był pijany, ale ty masz miękkie serce i postanowiłaś mu pomóc.
- Proszę pana. Halo, proszę pana! – szarpałaś go za ramię. Popatrzył na ciebie zamglonymi oczami nie bardzo wiedząc, co się dzieje.
- Czego chcesz, nie mam siły maleńka. Ja będę tutaj spał. Zgubiłem klucze – śmierdział alkoholem i papierosami i miał czerwone usta odbite na policzku, ale i tak twoje miłosierdzie wcale się nie zmniejszyło.
- Niech pan wstanie, przenocuję pana – pomagasz mu się podnieść i w dużym trudem pomagasz utrzymać względną równowagę.
Z ulgą sadowisz go na kanapie, z której daleko zwisają mu nogi, ale nie marudzi. Zasypia jak tylko czuje miękki materiał pod ciałem. Przykrywasz go kocem i zamykasz się w swojej sypialni na klucz. Ufasz ludziom, ale nie można z tym przesadzać.

Masz na imię Ania i masz zbyt miękkie serce!





 ŁUKASZ

Otwierasz ciężkie powieki i nie możesz wykonać żadnego ruchu. Obolałe ciało protestuje nawet, gdy chcesz unieść głowę z poduszki. Dopiero po dłuższej chwili zdajesz sobie sprawę z tego, że nie jesteś u siebie. Zrywasz się jak poparzony boleśnie spadając z małej kanapy, na której spałeś. Nie masz pojęcia gdzie się znajdujesz i dlaczego jesteś w obcym mieszkaniu. Rozglądasz się nerwowo do momentu, aż napotykasz wlepione w cienie oczy twojej sąsiadki, która cichutko siedziała w fotelu naprzeciw kanapy pijąc sądząc po zapachu owocową herbatę. Mierzycie się chwilę oczami, a ty zdajesz sobie sprawę, że tak pięknych oczu jeszcze w życiu nie widziałeś.

- Skąd ja się tutaj wziąłem? – pytasz ciągle świdrując ją spojrzeniem. Jesteś kompletnie ubrany i spałeś na kanapie znaczy się, że jej nie tknąłeś. Więc co na litość boską robisz w tym miejscu?
- Zgarnęłam pana z wycieraczki. Chyba zgubił pan klucze do mieszkania – powiedziała to z taki spokojem, że zrobiło ci się wstyd. Poczułeś się jak mały chłopiec, który wybił piłką szybę u sąsiada.
- Ja przepraszam za problem. Mam nadzieję, że nie zrobiłem nic, co mogłoby cię urazić? No i ma na imię Łukasz. – wyciągasz do niej dłoń i dziwisz się swojej reakcji, bo drżysz, gdy podaje ci swoją delikatną rączkę i mówi ci swoje imię. – Gdzie ja w niedzielę znajdę ślusarza? No cóż wynajmę sobie pokój w hotelu na dzisiejszą noc, bo portfel chyba mam.
- Możesz zostać tutaj jeszcze na tę jedną noc. Chyba, że moja kanapa jest zbyt niewygodna – jest obojętna i nie patrzy na ciebie jak większość kobiet, które znasz.  Nie ma w niej grama zainteresowania twoją osobą.
- Nie, nie dziękuję jest w sam raz. Mam nadzieję, że nie sprawię ci jeszcze większego problemu? – jesteś zmieszany jakbyś był na pierwszej w życiu randce.
- Skąd. Zapraszam na obiad. Pewnie jesteś głodny? – nie spodziewałeś się, że spałeś tak długo. Jest po 14, masz wolny dzień, nie możesz wejść do mieszkania i pierwszy raz od wielu lat czujesz się zawstydzony.

Masz na imię Łukasz i nie wiesz ile rzeczy w twoim życiu zmieni tajemnicza Ania.


Zupełnie nie wiem w jakim kierunku to zmierza!