czwartek, 26 grudnia 2013

Mów szeptem, jeśli mówisz o miłości.



NIEZDOBYTA VIII



ANIA

Dziwnie czujesz się siedząc w sektorze VIP i kurczowo ściskając dłoń jego córki. W twojej głowie panuje nieopisany chaos. Nie wiesz, w jakim celu Łukasz zaprosił cię na swój mecz. Może tylko chciał żebyś zajęła się Anielką, a twój głupi mózg wyobraża sobie nie wiadomo co. Otrząsasz się ze swoich czarnych myśli, gdy mała dziewczynka tak bardzo podobna do swojego ojca wesoło piszczy dając ci znać, że Łukasz do was macha i wysyła buziaki. Nie reagujesz, bo przecież to niemożliwe żebyś też była adresatką tych gestów. Dopiero Anielka zmusza cię żebyś mu pomachała. Cieplej robi ci się na sercu, gdy widzisz jak rozpromienia się jego twarz, gdy kiwasz mu przyjacielsko dłonią. Świetnie bawisz się kibicując i zdzierając gardło razem z małą, choć właściwie wspieracie tylko Łukasza, a Aniela w swój swobodny i dziecięcy sposób aż nazbyt entuzjastycznie reaguje na każde dobre zagranie swojego ojca. Skaczecie jak głupie, gdy jego zespół wygrywa i przedłuża swoje szanse na zdobycie brązowego medalu Mistrzostw Polski. Nie wiesz co zrobić, gdy mała blondyneczka wyrywa się spod twojej opieki i zbiega do barierek żeby wskoczyć w ramiona najprzystojniejszego mężczyzny, jakiego w życiu widziałaś. No właśnie Aniu mężczyzny! Czy aby na pewno jesteś gotowa na to, co dzieje się między wami nawet, jeśli ty nie jesteś tego świadoma. Odrzucasz od siebie natrętną myśli, że chciałabyś żeby ciebie też tak przytulił i pocałował we włosy. Schodzisz po kamiennych schodkach, bo on wyraźnie chciał z tobą porozmawiać przywołując cię do samego boiska. Spuszczasz głowę, gdy wpatruje się w twoje oczy z szerokim uśmiechem i iskierkami w oczach jakich u niego jeszcze nie widziałaś. Był w swoim żywiole, a ty właśnie wkroczyłaś w jego naturalne środowisko.

- Aniu poczekajcie na mnie przed wyjściem. Wezmę prysznic i wrócimy do domu spacerkiem – wypuszcza córkę z ramion i powoli oddala się w stronę szatni, a ty nie możesz oderwać wzroku od jego pleców i wyobrażasz sobie głupia jak obejmuje cię tymi szerokimi, silnymi ramionami. Potrząsasz nerwowo głową żeby wymazać ten obraz.
Łapiesz Anielkę za rękę i udajesz się powoli w stronę wyjścia. Opierasz się o ścianę i w milczeniu słuchasz wesołego szczebiotu dziewczynki, choć tak naprawdę nie wiesz, o czym do ciebie mówi, bo twoje myśli zajmuje jej ojciec wyłaniający się z ciemnego korytarza. Podziwiałaś jego sprężysty krok i to, z jaką łatwością zarzucił sobie ciężką torbę na ramię żeby móc wziąć na ręce swoją małą kopię. 

- Moja panno czy nie jesteś już zbyt duża na to żeby stary tatuś nosił cię na rękach? – marszczy 
groźnie brwi, choć jego oczy śmieją się patrząc na małą z wielką ojcowską miłością. Wiesz to, bo tak właśnie patrzył na ciebie twój tato. W tym momencie czujesz się tam zbędna, bo nie pasowałaś do tego rodzinnego obrazka. Dopiero po chwili Łukasz zwraca na ciebie uwagę wypytując cię o wrażenia z meczu. Z radością opowiadasz mu jak świetnie się bawiłaś i jak wspaniałą ma córkę. Gdy patrzyło się na was z boku wyglądaliście jak rodzina. Szłaś trzymając Anielkę za rękę, a ona w drugiej rączce ściskała jego wielką dłoń, wesoło między wami podskakując. Ukradkowo spoglądałaś na jego profil, a gdy wasze oczy przypadkowo spotykały się to wstydliwe spuszczałaś głowę z ogromnym rumieńcem na bladych policzkach.

- Tatusiu ciocia Ania nauczy mnie jutro piec ciasteczka, jeśli nie będziesz miął nic przeciwko…

Masz na imię Ania i zakochujesz się, choć jeszcze tego nie wiesz… 



ŁUKASZ


Po wczorajszym meczu jeszcze rozpierają cię pozytywne emocje, a wigoru dodaje ci myśl, że może jednak masz jakieś szanse u młodej sąsiadki. Jesteś pewien, że świetnie bawiła się zarówno na meczu jak i później, gdy we trójkę wracaliście do mieszkania. Mimo to zaczynasz się odrobinę denerwować wybierając się z Anielką na naukę pieczenia ciasteczek. Boisz się, że Anka pomyśli, iż wykorzystujesz córkę żeby się do niej zbliżyć. Sam jednak zdajesz sobie sprawę, że oddałbyś duszę diabłu żeby tylko ona należała do ciebie.

Siedząc sam na salonowej kanapie przez uchylone drzwi kuchni możesz bezwstydnie przyglądać się roześmianej dziewczynie, która w równym stopniu jak twoje zdobyła też serce twojej córki. Żadna inna kobieta, która przewinęła się przez twoje życia na troszkę dłużej niż jedną noc nie potrafiła złapać choćby cienkiej nici porozumienia z Anielą. Teraz widzisz jak śmieją się posypując się mąką i rozmawiają o rzeczach na temat, których nie masz pojęcia. Chcesz jej, pragniesz jej, pożądasz jej ciała i potrzebujesz duszy. Chciałbyś ją kochać, całować, obejmować dłońmi jej piersi, pocierać sutki i patrzeć jak pod wpływem dotyku twoich palców i języka zmieniają się, jak się kurczą i nabrzmiewają. Chciałbyś wsunąć głowę między jej i uda zepchnąć ją na krawędź, a potem posiąść i zaprowadzić na wyżyny rozkoszy. Boleśnie zdajesz sobie sprawę jak daleko jesteś od tego, o czym marzysz i nie wiesz czy kiedykolwiek będzie ci dane zerwać ten kwiat. 

Cudowny zapach serowych ciasteczek z brzoskwiniami i truskawkową konfiturą przywraca cię do rzeczywistości. Zrywasz się na równe nogi i idziesz do miejsca, z którego chwilę wczesnej zostałeś wyproszony, bo mężczyźni podobno tylko w kuchni przeszkadzają. Uśmiechasz widząc ubrudzoną w cieście córkę i Anię, która miała mąkę na policzku i troszkę konfitury w kąciku ust.
- Idźcie umyć ręce, bo już wyciągam ciasteczka z piekarnika. Najlepiej smakują na ciepło – jej głos sprowadza cię na ziemię, bo już wyobrażałeś sobie, że podchodzisz do niej i zlizujesz truskawkową maź z jej ust. Uśmiechasz się szeroko na samą myśl o tym jak smakują jej usta.
- Łukasz, czemu mi się tak przyglądasz? Ubrudziłam się? – obserwujesz jak nerwowo usiłuje się wytrzeć, a w rzeczywistości tylko rozmazuje mąkę po całej twarzy.
- Daj pomogę ci – niewiele myśląc robisz dwa wielkie kroki i stajesz nieprzyzwoicie blisko jej ciała. Ciepło, jakie od niej emanuje odurza cię i pozbawia kontroli. Dotykasz opuszkami palców jej policzka, który płonie szkarłatnym rumieńcem. Jesteś dumny, bo wiesz, że to z twojego powodu. Pocierając opuszkiem palca jej gładką skórę jednocześnie nie odrywasz wzroku od jej rozchylonych różowych ust. Oddycha ciężko i płytko, ale nie ucieka przed twoim dotykiem. Jeszcze bardziej zmniejszasz odległość między wami i pochylasz delikatnie głowę jak do pocałunku. Nie jest ci jednak dane posmakować jej warg, bo słysząc tupot bosych stópek na panelach odsuwasz się niechętnie i zabierasz dłoń z jej twarzy. Ona ciągle stoi nieruchomo wlepiając w ciebie szeroko otwarte oczy i oddycha spazmatycznie rumieniąc się jeszcze bardziej. 

- Tato, tato teraz ty idź umyj ręce i jemyyyyyyyyyyyy! – pisk Anieli sprawia, że wszystko wraca na miejsce, a nieznośne napięcie między wami znika jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
- Aniu ty nas ostatnio wiecznie karmisz i rozpieszczasz, dlatego tym razem to my zapraszamy cię do nas na kolację. W niedzielę wieczorem? Co ty na to? Ja naprawdę umiem gotować – trochę zaskoczyła ją twoja propozycja, ale zgodziła się i poczułeś się jakbyś nagle zyskał skrzydła. Byłeś szczęśliwy!

Masz na imię Łukasz i wiesz, że się nie zakochałeś! Wiesz, że kochasz!

Szczęśliwego Nowego Roku kochane!!! Oby ten nowy był szczęśliwszy od 2013, oby reprezentacja Polski w siatkówce zdobyła medal na MŚ i okazało się, że nasza siatkówka, to nie przerost formy nad treścią!
Blogerkom życzę weny i wielu komentarzy pod postami. Obyśmy zawsze kończyły rozpoczęte projekty zarówno te, które piszemy jak i te które czytamy i komentujemy! 

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Nieśmiałość…cichy trzepot motylich skrzydeł między pragnieniem a dotykiem…



NIEZDOBYTA VII


ANIA


Gubisz się Aniu. Jeszcze nigdy twojej głowy nie zaprzątały myśli związane z ogromną sympatią, jaką zaczynasz darzyć swojego sąsiada. Poznałaś Łukasza w bardzo niekorzystnych dla niego okolicznościach, ale z każdym dniem zyskuje w twoich oczach i bardzo chcesz go lepiej poznać. Chcesz dowiedzieć się o nim czegoś więcej niż to, co przeczytałaś w Internecie. Martwi cię tylko jego stan cywilny i to, że możesz się zakochać jednocześnie popełniając największy błąd w swoim życiu. Boisz się tego, co czujesz, boisz się, że ten mężczyzna zechce potraktować cię jak te wszystkie uciekające o poranku z jego mieszkania dziewczyny. Zawstydzona besztasz się w myślach, że w ogóle przyszło ci do głowy, że Łukasz mógłby zainteresować się taką szarą myszą jak ty. Dziewczyną, która nie ma mu nic do zaoferowania.

- Anka, Anka, co ty za studia masz, że na żadne imprezy nie chodzisz? – Zyta ze swoim wiernym cieniem znowu próbują przestawić twój tok myślenia – poznałabyś jakiegoś fajnego faceta, bo ci wreszcie wianek zwiędnie i stracisz kilka ciekawych doznań.
- Kto by mnie zechciał dziewczyny? Ja taka zwyczajna jestem - patrzyłaś na nie ze smutkiem w oczach.
- Głupia jesteś! Niby taka wykształcona i inteligentna, a głupia jak but! Nie jeden się za tobą ogląda nawet jak masz na sobie te aseksualne sweterki i szerokie portki. Nie mówiąc już o tym jak ślini się na twój widok nasz sąsiad – Ziuta biega wokół kanapy wymachując rękoma w iście włoskim stylu.
- Łukasz? – pytasz z nadzieją w głosie, choć wiesz, że to niedorzeczne.
- No Łukasz, Łukasz! A kto niby? Pan Franek spod 10? On też się ślini, ale chyba dlatego, że sztuczna szczęka go uwiera. Denerwujesz mnie Anka – dziewczyny, aż poczerwieniały ze złości – już my dopilnujemy żebyście zaliczyli kolejne bazy!
- Dajcie spokój. Taki facet się mną nie zainteresuje, a zresztą wiecie, że ja nie zaoferuję mu tego, co zapewne by chciał. Ja tak nie chcę – jesteś silną kobietą i rzadko płaczesz, ale teraz masz ochotę się poryczeć.
- Dobrze wiesz, że jeśli będzie chciał ciebie to poczeka tyle i ile trzeba. My dopilnujemy żeby mu żadna głupota do głowy nie przyszła. Zresztą już nim na ten temat z nim rozmawiałam.
- Co zrobiłaś? Oszalałyście!!

Masz na imię Ania i wpadłaś w pułapkę!


ŁUKASZ


Gubisz się Łukaszu. Stoisz przed wejściem do jej mieszkania, bezmyślnie patrzysz na drewnianą przeszkodę i nie masz odwagi zapukać. Chcesz ją zaprosić na mecz, bo od czegoś musisz zacząć. Już dawno nie musiałeś starać się o żadną kobietę. Same do ciebie przychodziły, a teraz zachowujesz się jak nastolatek przed pierwszą randką. Zapomniałeś, co to znaczy kogoś chcieć bez żadnych korzyści powrotnych. Właściwie to nigdy nie wierzyłeś, że obdarzysz kogoś tak czystym uczuciem.  W normalnych warunkach już leżałaby naga w twoim łóżku. Może nie ona, bo jeszcze kilka miesięcy temu wcale byś się taką dziewczyną nie zainteresował. Zwykle trzymasz się z daleka od dziewic, bo lubisz kobiety, które wiedzą jak ci dogodzić. Lubiłeś łatwe kobiety Łukaszu. Teraz pragniesz dla tej niepozornej dziewczyny być tym pierwszym i wydaje ci się, że nie na chwilę. Pierwszy raz chcesz czegoś na stałe. Odskakujesz, gdy drzwi otwierają się z impetem, a w progu pojawiają się dwie pary wielkich cycków w ogromnych dekoltach.

- O kochaś! Co tak stoisz jak pies pod drzwiami? Pewnie jakby tu drzewko rosło to byś je pod sikał zaznaczając swój teren – przy tych dwóch kobietach tracisz język w gębie, a przy trzeciej mózg wyparowuje ci uszami – właź. My wychodzimy i szybko nie wrócimy. Tylko trzymaj łapy przy sobie, bo będziesz cienko śpiewał.
Wpychają cię za próg, a same raźnym krokiem opuszczają mieszkanie z głośnym trzaśnięciem drzwiami.
- Łukasz? Co ty tutaj robisz? Wejdź dalej – czujesz się jak głupek, stary dureń z głupimi marzeniami. Jak tylko ją zobaczyłeś straciłeś resztki zdrowego rozsądku.
- Przyszedłem zaprosić cię na mecz. Gramy o trzecie miejsce w lidze i myślałem może, że będziesz chciała przyjść pokibicować? – otrząsnąłeś się i odpowiedziałeś dopiero po kilkudziesięciu sekundach i jesteś pewien, że ona ma cię za idiotę.
- Z chęcią. Zawsze chciałam pójść na jakiś mecz odkąd tu mieszkam, ale nigdy nie mogłam dostać biletu lub były zbyt drogie – ucieszyłeś się, gdy się zgodziła i nawet nie zauważyłeś jak ciągnęła cię do kuchni zapraszając na kolację. 

Z lubością obserwowałeś jej swobodne ruchy i krzątanie się po między kuchennymi meblami. Nawet zbyt duży sweter nie potrafił ukryć jej kształtnej sylwetki i długich szczupłych nóg w czarnych leginsach. Gdy stanęła na palcach żeby ściągnąć z najwyższej półki pojemnik z jakąś przyprawą, aż odebrało ci dech, bo unoszący się sweter odsłonił jej opięte ciemnym materiałem pośladki. W tym momencie wyobraziłeś sobie jak łapiesz ją za biodra i przyciskasz do swoje krocza jednocześnie całując jej długą, bladą szyję. Nagły i bolesny wzwód sprawił, że gwałtownie założyłeś nogę na nogę uderzając kolanem o stół. Wystraszona od razu pojawiła się obok ciebie z wielką opiekuńczością dopytując się czy wszystko z tobą dobrze.
- Nic się nie stało Aniu. Zapomniałem jak długie nogi mam. Zaraz przestanie boleć – odetchnąłeś z ulgą, bo jest zbyt niewinna żeby wiedzieć, co się z tobą działo. Jakby tylko wiedziała, to straciłbyś wszelkie szanse.

Masz na imię Łukasz i wariujesz na jej punkcie.

niedziela, 24 listopada 2013

Fascynacja nie spada na ciebie znienacka, ona podpełza podstępnie i oplata kończynami.



NIEZDOBYTA VI


ANIA

Ostatnie dni są dla ciebie bardzo ciężkie. Uczysz się całymi dniami chcąc zaliczyć całą sesję w zerowych terminach i utrzymać stypendium naukowe. Masz też coraz większą ilość chętnych na korepetycje, bo maturzyści przypominają sobie rychło w czas, że wielkimi krokami zbliża się egzamin dojrzałości. Z jednej strony bardzo cię to cieszy, bo nie musisz martwić się o pieniądze i nie masz czasu na myślenie. Przez kilka ostatnich tygodni twoje myśli niebezpiecznie krążyły wokół Łukasza i jego córki, wokół tego jak bardzo mocno wryło ci się w pamięć pytanie Anielki czy podoba ci się jej ojciec.

Zdradzały cię nawet twoje własne sny, bo królował w nich twój sąsiad i było ci z tego powodu wstyd. Miałaś wyrzuty sumienia, bo mężczyzna spod ósemki nie jest tym, którego powinnaś darzyć jakimkolwiek uczuciem. Nie możesz jednak nic poradzić na swoją podświadomość i na to, że jego córka podbiła twoje serce. Przez pół nocy przewracasz się z boku na bok i nie możesz doczekać się upragnionego snu. Gdy już wydaje ci się, że utoniesz w ramionach Morfeusza słyszysz szepty dochodzące zza ściany, z pokoju zajmowanego przez twoje współlokatorki.

- Zrób mi dobrze Zytka. Tak dawno nie czułam twojego języka i palców między udami. Anka na pewno śpi… - skrzypnięcie łóżka, szmery ściąganych ubrań, chichot, a potem ciche jęki. Zdecydowanie ściany w twoim mieszkaniu były zbyt cienkie!

Wiedziałaś, że współżyją i starałaś się to akceptować, a teraz usiłujesz zagłuszyć te odgłosy przyciskając poduszkę do uszu i przykrywając się kołdrą po czubek głowy. To wcale nie pomaga, bo instynktownie wytężasz słuch i słyszysz coraz więcej. Cała ta dziwna sytuacja zmusza cię do refleksji związanych z twoim życiem. Jutro kończysz 24 lata, a nigdy nawet nie całowałaś się z chłopakiem. Coraz częściej łapiesz się na tym, że myślisz o założeniu rodziny, chcesz mieć dzieci, chcesz wieczorem do kogoś się przytulić i z kimś porozmawiać. Boleśnie zdajesz sobie sprawę z tego, że jesteś samotna, a nie jesteś w stanie obdarzyć zainteresowaniem żadnego kolegi ze studiów, bo po prostu są okropni. Przeraża cię to, że wyobrażając sobie mężczyznę swojego życia widzisz tylko jedną twarz i nie jesteś z siebie dumna.

W dzień twoich urodzin czujesz się jeszcze gorzej niż zwykle, bo życzenia składają ci telefonicznie tylko rodzice i rodzeństwo. Nie masz przyjaciół Aniu, więc czego się spodziewałaś? Zyta i Ziuta biegają po mieszkaniu niezwykle pobudzone i co chwilę pytają, kiedy wychodzisz do kościoła na niedzielną mszę. Dziwi cię ich zachowanie, ale nie masz zamiaru dodatkowo zaprzątać sobie głowy głupotami.

Masz na imię Ania i zmieniasz się!



ŁUKASZ

W niedzielne popołudnie zamiast odpoczywać po meczu bierzesz udział w przygotowywaniu przyjęcia niespodzianki dla twojej sąsiadki. Jej współlokatorki razem z twoją córką biegają po twoim mieszkaniu wynosząc z niego wcześniej przygotowane ozdoby, przekąski i tort, który stał w twojej lodówce od wczoraj. W sumie przyjęcie to zbyt duże słowo, bo będzie was tylko czworo, ale okazuje się, że Anka nie jest duszą towarzystwa. Zastanawiałeś się czy twoja obecność jest na miejscu, bo przecież jesteście sobie obcy, ale te dwie lesbijskie piękności przekonały cię, że ona się ucieszy. Chcesz im wierzyć tak bardzo, że kupiłeś jej nawet drobny prezent. Anielka jest tak przejęta i zafascynowana Anką, że obawiasz się, że znowu postawi was w bardzo kłopotliwej sytuacji swoimi pomysłami. Wszystkie trzy dziewczyny są w swoim żywiole wieszając kolorowe baloniki i dekorując stół. Sam służysz tylko za drabinę stojąc na środku salonu trzymając córkę na ramionach tak żeby mogła uwiesić wstążki na suficie. Gdy zmęczony zamieszaniem siadasz na kanapie i oceniasz chaos, jaki stworzyliście przysiada się do ciebie Zyta z niezbyt przyjacielską miną.

- Kochasiu! Chcę cię tylko ostrzec, że jeśli spróbujesz skrzywdzić Ankę to bez żadnych skrupułów obetniemy ci fiutka i przyszyjemy na czole – patrzysz na nią zdezorientowany, bo nie spodziewałeś się, że ktoś pomyśli, że oczekujesz czegoś od dziwnej sąsiadki.
- Nie mam złych zamiarów. Nie mam zamiaru zrobić jej niczego złego – tłumaczysz się blondwłosej, cycatej lesbie jakby była, co najmniej twoją matką.
- Widzę jak na nią patrzysz. Pożądasz jej, ale chcę żebyś wiedział, że to nie jest pierwsza lepsza do wyruchania! To nie jest dziewczynka na raz, to jest kobieta na całe życie. Jeśli ci to nie pasuje nie zbliżaj się do niej i nie niszcz jej poukładanego świata, niewinności i naiwności dziecka. Chcę żebyś zrozumiał jak bardzo jest niewinna i czysta. Myślę, że oko starego satyra pozwolił ci się, co nieco domyślić, prawda kochasiu?  Trzymaj wacka w gaciach dopóki nie zrozumiesz czego chcesz od niej i na jak długo – zrozumiałeś, chyba zrozumiałeś co miała na myśli, choć jest dla ciebie nie do pomyślenia, że 24 letnia kobieta jest dziewicą. Zauważyłeś, że raczej nie ma wielkiego doświadczenia z mężczyznami, ale nie przypuszczałeś, że aż tak. Sam sobie się dziwisz, ale wcale cię to nie odstrasza, wręcz przeciwnie, fascynuje coraz bardziej i nie ma w tym krztyny chęci bycia zdobywcą.
- Idzie, idzie! Chowajmy się! – Aniela wpada zziajana do salonu zmuszając was do schowania się za kanapę.
- Tato nogi ci wystają! Teraz głowa! Tato zrób coś! – mała denerwuje się, gdy słyszy zgrzyt przekręcanego w zamku klucza.

Słyszysz ciężkie kroki i cień dziewczyny ze spuszczoną głową na ścianie i coś ściska cię za serce. Chciałbyś ją przytulić, to uczucie jest tak silne, że aż bolesne. Na szczęście będziesz miał dzisiaj ku temu okazję bez budzenia niczyich podejrzeń.
Gdy dziewczyny wkraczają na scenę z tortem, a wy wyskakujecie zza kanapy głośno śpiewając Sto lat Anka jest tak zaskoczona i wzruszona, ze nie kryje łez rzucając się w ramiona Zyty i Ziuty. Spokojnie czekasz na swoją kolej żeby złożyć jej życzenia i chciałbyś żeby ciebie wycałowała tak jak twoją córkę.

Stajesz przed nią z uśmiechem na twarzy i obserwujesz jak się rumieni, gdy pochylasz się żeby pocałować ją w policzek. Wariujesz, gdy dotykasz ustami delikatnej skóry, a twoje nozdrza atakuje cudowny zapach jej włosów. Przyciągasz ją bliżej siebie, ale tak żeby jej nie wystraszyć. Delikatnie pocierasz jej plecy otwartą dłonią i odsuwasz się niechętnie od jej ciepłego i pachnącego cytrusami ciała. Patrząc na nią jesteś pewien, że na nią działasz i czujesz jakbyś unosił się nad ziemią.

Masz na imię Łukasz i wariujesz na starość.


Nie będę się żalić, ani nikogo szantażować. Lepiej podziękuję tym, które cały czas są, czytają i komentują. Dziękuję KOCHANE!