niedziela, 18 maja 2014

Pewność, że Bóg istnieje, pewność, która nadaje sens życiu, jest znacznie bardziej pociągająca niż możność czynienia zła bezkarnie.



ZDOBYTA VIII

ANIA
Piątek, jako dzień poprzedzający najważniejszą chwilę w twoim życiu był dla ciebie bardzo ciężki. Jakieś dziwne zabiegi upiększająco-kosmetyczne, jakie serwowały ci Zyta i Ziuta były nader kłopotliwe i nie koniecznie przyjemne. Dla nich piękne paznokcie i gładka skóra były ważniejsze niż to, co niesie za sobą ślub i małżeńska przysięga. Dla ciebie jednak liczy się coś innego, znacznie głębsze znaczenie słów, które jutro wypowiesz biorąc sobie za świadków Boga i ludzi. Nie wiesz jak podchodzi do tego Łukasz, ale dla ciebie to ślub miłości, prawdziwej i na całe życie, to historia wielkiej miłości kobiety i mężczyzny, którzy świadomie podejmują się wspólnej egzystencji, posiadania dzieci i życia w zgodzie, chodzenia na ustępstwa i dawanie sobie poczucia bezpieczeństwa. Jesteś pewna, że spróbujecie stworzyć rodzinę i na chwilę obecną ufasz Łukaszowi bezgranicznie, bo pokazał, że mu zależy, że jest w stanie uszanować ciebie i twoje przekonania. Długo nie potrafiłaś w pełni uwierzyć w jego intencje, ale teraz jesteś pewna jego osoby i uczucia, którym cię darzy.

Nie masz wątpliwości, że to właśnie Łukasz jest mężczyzną twojego życia i marzeń, ale boisz się. Boisz się tego czy podołasz nowym obowiązkom, że coś pójdzie nie tak. Miłość miłością, zaufanie zaufaniem, pewność pewnością, ale nie ma chyba ludzi, którzy nie obawiają się nowości, kolejnego kroku w dorosłość. Ty masz szczególne obawy, bo wiążesz swoje życie z mężczyzną z doświadczeniem i niezwykle bujną przeszłością. Łukasz jest twoją pierwszą miłością, pierwszą fantazją, marzeniem i pierwszym mężczyzną, którego pożądasz. Dla ciebie wszystko, co robisz i czujesz w związku z tym człowiekiem robisz po raz pierwszy, więc nie wiesz czy czasem nie popełniasz błędu, nie wiesz czy nie narażasz się na śmieszność. Kierujesz się tylko instynktem, bo brakuje ci życiowego doświadczenia.

Cała ta kotłowanina myśli nie pozwala ci zasnąć. Czujesz dziwną pustkę, którą zapełnić może tylko jedna osoba. Nikt inny nie da ci tej ulgi i wytchnienia w trudnym momencie. Cichutko przemykasz przez salon, w którym śpią twoje przyjaciółki, tak żeby nie obudzić rodziców zajmujących ich sypialnię. Robiąc jak najmniej hałasu zamykasz za sobą drzwi i na bosaka pokonujesz korytarz, żeby wślizgnąć się do mieszkania twojego ukochanego. Cisza panująca w jego przybytku wskazuje, że śpi, a ty właśnie zakłócasz jego odpoczynek. Na paluszkach niczym złodziej wkradasz się do jego sypialni i zamierasz obserwując jego spokojną twarz oświetloną wpadającym przez okno światłem ulicznej latarni.
- Łukasz kochanie, Łukasz – szepczesz nie chcąc go wystraszyć – Obudź się
- Ania, co się stało? Co ty tu robisz? – mimo szczerych chęci wystraszyłaś go bardziej niż się spodziewałaś, aczkolwiek wyrwany ze snu, rozczochrany i zdezorientowany wyglądał nadzwyczaj uroczo.
- Nie mogę spać. Boję się. Mogę tutaj z tobą zostać? – wsunęłaś się na łóżko, na którym twój ukochany z chęcią zrobił ci miejsce. Ufnie wtuliłaś się w jego ramiona próbując, choć troszkę odsunąć od siebie niewygodne myśli.

Masz na imię Ania i kończysz pewien etap w swoim życiu, żeby zacząć kolejny, bardziej wymagający.

ŁUKASZ
Wystraszyłeś się nie na żarty, gdy słyszałeś jak przez mgłę swoje imię, a szczyt paniki osiągnąłeś, gdy otwierając oczy ujrzałeś nad sobą postać kobiety w bieli.  Dopiero po kilkudziesięciu sekundach zdałeś sobie sprawę, że to Anka, a ty jeszcze nie zwariowałeś. Rozczuliło cię to, że właśnie u ciebie szukała potwierdzenia właściwego wyboru.  Robisz jej miejsce obok siebie i bierzesz w ramiona jej ciepłe, miękkie ciało. Całkowicie już rozbudzony szepczesz jej na ucho, że nie ma się, czym stresować i, że wszystko będzie dobrze. 

- Kocham cię Łukasz – bardzo rzadko mówicie sobie te słowa, bo oboje uważacie, że najpiękniejsze słowa zbyt często powtarzane tracą na mocy – boję się jednak, że coś nam nie wyjdzie, że będziesz mną zawiedziony.
- Przecież wiesz, że kocham cię właśnie, dlatego jaka jesteś, a nie jakieś moje pseudo wyobrażenie. Na pewno czasami będzie nam  ciężko, ale obiecuję ci, że postaram się żeby było nam dobrze – jesteś pewien słów, które wypowiadasz, bo tak na prawdę, to ona uratowała twoje życie i wyciągnęła twoją duszę z miejsca teoretycznie bez powrotu.

Całujesz ją w czubek głowy i jeszcze mocniej obejmujesz ramionami. Mimo wszystkich spraw, jakie zajmują twoją głowę, to ciągle jesteś tylko mężczyzną i musisz toczyć ciężki bój ze swoją cielesnością, gdy ta niepozorna dziewczyna, o której jeszcze rok temu byś nie pomyślał była obok ciebie. Nie pomagało ci to, że miała na sobie tylko bawełnianą koszulkę nocną i nic poza tym. Wiesz, że przez ostatnie tygodnie bywały momenty, że wystarczyłoby odrobine stanowczości, a złamałbyś jej opór i byłaby twoja. Sam jednak wycofywałeś się, bo to nie było by dla niej dobre. Nie chciałeś żeby występowała przeciw swoim przekonaniom tylko, dlatego, że cię kocha i, że jej ciało reaguje na ciebie dość ochoczo. Czekając tyle miesięcy poczekasz jeszcze te dwa dni i dołożyć starań, żeby współżycie było dopełnieniem tego związku, bo prawdziwa miłość polega na przyjaźni, życzliwości i szacunku dla ukochanej osoby. Chcesz dać jej wszystko, co masz nie oczekując niczego w zamian i to uczucie, którym ją dążysz czasami cię przeraża. Nie wiedziałeś, nie wierzyłeś, że coś takiego jest możliwe, że ty jesteś do tak bezinteresownej miłości zdolny.  Do tej pory twoje niby związki oparte były tylko na seksie i cielesnej przyjemności. Przez całe dorosłe istnienie korzystałeś z tego, co oferowało ci życie czerpiąc z niego pełnymi garściami. W całym tym szale zapomniałeś, ze istnieje coś ponad zabawę. Jedynie twoja córka trzymała cię przez ten mroczny czas, jako tako na ziemi. Teraz wiesz, że można się o kogoś troszczyć, być z nim w dobrej i złej woli, w sprzyjających i mniej sprzyjających okolicznościach. Wiesz, że nie zawsze będzie lekko, łatwo i przyjemnie, że życie będzie wam rzucać kłody pod nogi, ale w tej chwili czujesz się jak bohater jakiejś powieści romantycznej i wydaje ci się, ze mógłbyś góry przenosić żeby tylko ona była szczęśliwa i spełniona przy twoim boku. 

Masz na imię Łukasz i składasz podziękowanie Bogu, że postawił na twojej drodze Anioła!

niedziela, 4 maja 2014

Jeżeli oddałam Ci wszystko, oprócz cnoty, to znaczy, że dałam za mało?



ZDOBYTA VII

ANIA

Twoje życie zmieniło się niewyobrażalnie i czasami sama za tymi zmianami nie możesz nadążyć. Jeszcze rok temu byłaś samotną, zgorzkniałą, zakompleksioną dziewuchą, a obecnie masz u swojego boku mężczyznę, przyjaciół i jakby odrobinę bardziej otwartą osobowość. Nie pozwoliłaś jednak żeby zbyt wiele rzeczy się zmieniło, bo nie byłabyś już sobą, ale sama widzisz w sobie wiele pozytywów.  Najbardziej znamienną rzeczą świadczącą o tym, że robisz krok w przód jest to, że stoisz na środku pomieszczenia z mnóstwem lustrem i ostatni raz przymierzasz białą jak śnieg suknię ślubną. Za dwa tygodnie powiesz Łukaszowi „TAK”, ale na chwilę obecną bardziej obawiasz się tego, co zaplanowały Zyta i Ziuta na twój wieczór panieński. Boisz się, że najbliższa sobota sprawi, że już nic nie będzie takie samo, a ty nie chcesz niczego przewartościować. Z letargu wybudza cię dopiero ostry ból spowodowany szpilką wbitą w twój brzuch przez nieuważną krawcową. 

- Teraz niech panna młoda pilnuje wagi, bo nie chcemy żeby sukienka wisiała jak na wieszaku, albo żeby wyglądała jak baleron w siatce! – parsknęłaś głośno słysząc słowa wyfiokowanej kobiety, która od kilku tygodni nie daje ci żyć namawiając na dużo bardziej odważną kreację. Nie zgadzasz się, bo nie chcesz wyglądać jak beza, ani jak dziwka w bieli. Twoja suknia jest skromna, odcinana pod biustem z niewielkim dekoltem i szerokimi ramionami. Podoba ci się jak delikatna koronka opada na twoje biodra i jak podkreśla twoją sylwetkę.

Panikujesz, gdy widzisz jaką kieckę przygotowały dla ciebie dziewczyny na sobotni wieczór. Obcisła i krótka mała czarna, to zdecydowanie nie twój styl, a czerwone różki z białą welonką, jakie zakładają ci na głowę, to już więcej niż możesz znieść. Gdy wchodzicie do klubu obcy ludzie cię pozdrawiają i życzą dużo udanego seksu w małżeńskim kieracie. Jesteś zażenowana i czerwienisz się jak głupia. Ciągle obciągasz sukienkę, bo obawiasz się, że wszyscy widzą twoje majtki. Zgadzasz się na idiotyczne zabawy i zadania, ale gdy każą ci iść do baru i skołować darmowego drinka od najprzystojniejszego chłopaka, jaki samotnie siedzi wzdłuż baru, to pasujesz i wychodzisz z lokalu. Nawet nie zdawałaś sobie wtedy sprawy, że wpadłaś z deszczu pod rynnę. Dziewczyny ciągną cię do kolejnego klubu, gdzie wypijasz kolejnego kolorowego drinka, który wcale ci nie smakuje i już widzisz jak jutro będziesz obejmować się z muszlą klozetową. Najgorsze jednak dopiero przed tobą! Jesteś inteligentną kobietą, ale w związku z tym, że nie bywasz w takich miejscach nie domyśliłaś się, po co na środku parkietu stoi długa platforma. Dopiero zmiana muzyki zwraca twoją uwagę i sprawia, że odwracasz się w kierunku parkietu. To, co widzisz sprawia, że oczy mało nie wychodzą ci z orbit. Na scenę wyskoczyło 5 mocno zbudowanych mężczyzn w dziwnie opiętych strojach, którzy w rytm elektronicznej muzyki wykonywali bardzo nieprzyzwoity taniec. Policjant, strażak, kowboj, elegancik w samej muszce i marynarz, chyba marynarz – poznałaś po czapce. W życiu nie widziałaś czegoś takiego, a gdy zaczęli zrywać spodnie i paradować po scenie w skąpych stringach miałaś dość tego wieczoru. Zyta i Ziuta śmiały się i komentowały głośno wielkość ich przyrodzeń, a ty siedziałaś tyłem do sceny i zamykałaś oczy żeby nie widzieć ich ciał, ruchów i wypchanych majtek. 

- Dziewczyny zabierzcie mnie stąd! Ja nawet Łukasza nie widziałam w takim negliżu i niech on będzie pierwszym, którego zobaczę w intymnej sytuacji. To jest obrzydliwe – jęczałaś im tak długo, że wreszcie chwiejnym krokiem i z uśmiechem na ustach nie oglądając się za siebie wyszłaś z tego przybytku. 

Masz na imię Ania i…jesteś pijana!

ŁUKASZ

Twój wieczór kawalerski Łukaszu był zgoła odmienny, ale jakoś nie miałeś ochoty nigdzie iść, bo już raz coś takiego przechodziłeś i na dobre ci to nie wyszło. W związku z tym, że jesteś w trakcie sezonu, to zaprosiłeś kilku najbliższych przyjaciół, wypiliście kilka piw, obejrzeliście mecz i chciałeś pójść spać. Niestety niepokój o Ankę, która znajdowała się w szponach tych dwóch jędzowatych lesb nie pozwalał ci zmrużyć oka. Dopiero ich głośny śmiech na korytarzu i zgrzyt zamka w mieszkaniu naprzeciwko przyniósł ci wyczekiwaną ulgę i zbawienny sen.

Spokojny niedzielny poranek był odpoczynkiem od ciągłego zabiegania i załatwiania spraw związanych ze ślubem i weselem. Zajmowała się tym głównie Anka, ale i ty musiałeś brać udział w tym szaleństwie. Sam jednak tego chciałeś i nie chodzi tutaj o seks. Ty się zwyczajnie zakochałeś i uzależniłeś od tej dziewczyny. 

Zastanawiasz się jak czuje się po nocnym szaleństwie. Bierzesz, więc aspirynę, butelkę wody mineralnej i cichaczem skradasz się do jej mieszkania pogrążonego w ciszy. Widok, jaki zastajesz w sypialni sprawia, że masz ochotę głośno się roześmiać i już wiesz, że kac gigant jest pewny. Odór strawionego alkoholu unosi się w powietrzu, a dotąd nieskazitelne wnętrze zdobią porozrzucane ciuchy i buty. Anka śpi w odziana w twoją koszulkę z rozmazanym wieczorowym makijażem w towarzystwie pustej butelki po szampanie.

Bawią cię czerwone rogi, które ciągle zdobią jej rozczochrane włosy, ale gdy podnosisz z ziemi skrawek czarnego materiału robiący zapewne za sukienkę masz już mniej wesołą minę.
- Oj kochana będziesz miała bardzo ciężki poranek – szepczesz słysząc jej zbolały jęk i próby otwarcia oczu.
Gdy już w miarę powraca do świata żywych podajesz jej szklankę z rozpuszczoną w wodzie tabletką i próbujesz złapać jakikolwiek kontakt werbalny.
- Boże mój, Boże mój nigdy więcej alkoholu i striptizu – słysząc jej bełkot, aż zaciskasz ze złości pięści.
- Jakiego striptizu?? – okrążasz łóżko i zbierasz z ziemi kieliszki po szampanie i buty tak żeby czymś się zająć.
- One mnie zabrały do baru ze striptizem. To było obrzydliwe, ale ja się nie patrzyłam. Ja wolę ciebie zobaczyć niż ich. Oni byli tacy, tacy fuuuuuuuj – uśmiechasz się, gdy wdrapuje się na twoje kolana i wtula się w ciebie z całej siły. Jej niewinność cię rozczula i podnieca. Masz jednak wyrzuty sumienia, że nie możesz jej zaoferować nic takiego ze swojej strony.
- Anka cuchniesz jak stary pet leżący w gorzelni. Prysznic dobrze ci zrobi, a ja przewietrzę ten pokój. Zmykaj – rechoczesz gdy chwiejąc się na nogach i obejmując dłońmi głowę powoli rusza w kierunku łazienki. Dobrze wiesz, co znaczy mieć kaca i wiesz, że szybko jej nie przejdzie.

Masz na imię Łukasz i chciałbyś jej zaoferować więcej niż możesz!

Jeszcze 3 i się pożegnamy od tej łzawej historyjki:)