ZDOBYTA VIII
ANIA
Piątek, jako dzień
poprzedzający najważniejszą chwilę w twoim życiu był dla ciebie bardzo ciężki.
Jakieś dziwne zabiegi upiększająco-kosmetyczne, jakie serwowały ci Zyta i Ziuta
były nader kłopotliwe i nie koniecznie przyjemne. Dla nich piękne paznokcie i gładka
skóra były ważniejsze niż to, co niesie za sobą ślub i małżeńska przysięga. Dla
ciebie jednak liczy się coś innego, znacznie głębsze znaczenie słów, które
jutro wypowiesz biorąc sobie za świadków Boga i ludzi. Nie wiesz jak podchodzi
do tego Łukasz, ale dla ciebie to ślub miłości, prawdziwej i na całe życie, to
historia wielkiej miłości kobiety i mężczyzny, którzy świadomie podejmują się
wspólnej egzystencji, posiadania dzieci i życia w zgodzie, chodzenia na
ustępstwa i dawanie sobie poczucia bezpieczeństwa. Jesteś pewna, że spróbujecie
stworzyć rodzinę i na chwilę obecną ufasz Łukaszowi bezgranicznie, bo pokazał,
że mu zależy, że jest w stanie uszanować ciebie i twoje przekonania. Długo nie
potrafiłaś w pełni uwierzyć w jego intencje, ale teraz jesteś pewna jego osoby
i uczucia, którym cię darzy.
Nie masz wątpliwości, że to właśnie
Łukasz jest mężczyzną twojego życia i marzeń, ale boisz się. Boisz się tego czy
podołasz nowym obowiązkom, że coś pójdzie nie tak. Miłość miłością, zaufanie
zaufaniem, pewność pewnością, ale nie ma chyba ludzi, którzy nie obawiają się
nowości, kolejnego kroku w dorosłość. Ty masz szczególne obawy, bo wiążesz
swoje życie z mężczyzną z doświadczeniem i niezwykle bujną przeszłością. Łukasz
jest twoją pierwszą miłością, pierwszą fantazją, marzeniem i pierwszym
mężczyzną, którego pożądasz. Dla ciebie wszystko, co robisz i czujesz w związku
z tym człowiekiem robisz po raz pierwszy, więc nie wiesz czy czasem nie
popełniasz błędu, nie wiesz czy nie narażasz się na śmieszność. Kierujesz się
tylko instynktem, bo brakuje ci życiowego doświadczenia.
Cała ta kotłowanina myśli nie
pozwala ci zasnąć. Czujesz dziwną pustkę, którą zapełnić może tylko jedna
osoba. Nikt inny nie da ci tej ulgi i wytchnienia w trudnym momencie. Cichutko
przemykasz przez salon, w którym śpią twoje przyjaciółki, tak żeby nie obudzić
rodziców zajmujących ich sypialnię. Robiąc jak najmniej hałasu zamykasz za sobą
drzwi i na bosaka pokonujesz korytarz, żeby wślizgnąć się do mieszkania twojego
ukochanego. Cisza panująca w jego przybytku wskazuje, że śpi, a ty właśnie zakłócasz
jego odpoczynek. Na paluszkach niczym złodziej wkradasz się do jego sypialni i
zamierasz obserwując jego spokojną twarz oświetloną wpadającym przez okno
światłem ulicznej latarni.
- Łukasz kochanie, Łukasz –
szepczesz nie chcąc go wystraszyć – Obudź się
- Ania, co się stało? Co ty
tu robisz? – mimo szczerych chęci wystraszyłaś go bardziej niż się
spodziewałaś, aczkolwiek wyrwany ze snu, rozczochrany i zdezorientowany
wyglądał nadzwyczaj uroczo.
- Nie mogę spać. Boję się.
Mogę tutaj z tobą zostać? – wsunęłaś się na łóżko, na którym twój ukochany z
chęcią zrobił ci miejsce. Ufnie wtuliłaś się w jego ramiona próbując, choć
troszkę odsunąć od siebie niewygodne myśli.
Masz na imię Ania i kończysz
pewien etap w swoim życiu, żeby zacząć kolejny, bardziej wymagający.
ŁUKASZ
Wystraszyłeś się nie na
żarty, gdy słyszałeś jak przez mgłę swoje imię, a szczyt paniki osiągnąłeś, gdy
otwierając oczy ujrzałeś nad sobą postać kobiety w bieli. Dopiero po kilkudziesięciu sekundach zdałeś
sobie sprawę, że to Anka, a ty jeszcze nie zwariowałeś. Rozczuliło cię to, że
właśnie u ciebie szukała potwierdzenia właściwego wyboru. Robisz jej miejsce obok siebie i bierzesz w
ramiona jej ciepłe, miękkie ciało. Całkowicie już rozbudzony szepczesz jej na
ucho, że nie ma się, czym stresować i, że wszystko będzie dobrze.
- Kocham cię Łukasz – bardzo rzadko
mówicie sobie te słowa, bo oboje uważacie, że najpiękniejsze słowa zbyt często
powtarzane tracą na mocy – boję się jednak, że coś nam nie wyjdzie, że będziesz
mną zawiedziony.
- Przecież wiesz, że kocham
cię właśnie, dlatego jaka jesteś, a nie jakieś moje pseudo wyobrażenie. Na
pewno czasami będzie nam ciężko, ale
obiecuję ci, że postaram się żeby było nam dobrze – jesteś pewien słów, które
wypowiadasz, bo tak na prawdę, to ona uratowała twoje życie i wyciągnęła twoją
duszę z miejsca teoretycznie bez powrotu.
Całujesz ją w czubek głowy i
jeszcze mocniej obejmujesz ramionami. Mimo wszystkich spraw, jakie zajmują
twoją głowę, to ciągle jesteś tylko mężczyzną i musisz toczyć ciężki bój ze
swoją cielesnością, gdy ta niepozorna dziewczyna, o której jeszcze rok temu byś
nie pomyślał była obok ciebie. Nie pomagało ci to, że miała na sobie tylko
bawełnianą koszulkę nocną i nic poza tym. Wiesz, że przez ostatnie tygodnie
bywały momenty, że wystarczyłoby odrobine stanowczości, a złamałbyś jej opór i
byłaby twoja. Sam jednak wycofywałeś się, bo to nie było by dla niej dobre. Nie
chciałeś żeby występowała przeciw swoim przekonaniom tylko, dlatego, że cię
kocha i, że jej ciało reaguje na ciebie dość ochoczo. Czekając tyle miesięcy
poczekasz jeszcze te dwa dni i dołożyć starań, żeby współżycie było
dopełnieniem tego związku, bo prawdziwa miłość polega na przyjaźni, życzliwości
i szacunku dla ukochanej osoby. Chcesz dać jej wszystko, co masz nie oczekując
niczego w zamian i to uczucie, którym ją dążysz czasami cię przeraża. Nie
wiedziałeś, nie wierzyłeś, że coś takiego jest możliwe, że ty jesteś do tak
bezinteresownej miłości zdolny. Do tej
pory twoje niby związki oparte były tylko na seksie i cielesnej przyjemności.
Przez całe dorosłe istnienie korzystałeś z tego, co oferowało ci życie czerpiąc
z niego pełnymi garściami. W całym tym szale zapomniałeś, ze istnieje coś ponad
zabawę. Jedynie twoja córka trzymała cię przez ten mroczny czas, jako tako na
ziemi. Teraz wiesz, że można się o kogoś troszczyć, być z nim w dobrej i złej
woli, w sprzyjających i mniej sprzyjających okolicznościach. Wiesz, że nie
zawsze będzie lekko, łatwo i przyjemnie, że życie będzie wam rzucać kłody pod
nogi, ale w tej chwili czujesz się jak bohater jakiejś powieści romantycznej i wydaje
ci się, ze mógłbyś góry przenosić żeby tylko ona była szczęśliwa i spełniona przy
twoim boku.
Masz na imię Łukasz i składasz
podziękowanie Bogu, że postawił na twojej drodze Anioła!