NIEZDOBYTA VIII
ANIA
Dziwnie czujesz się siedząc w
sektorze VIP i kurczowo ściskając dłoń jego córki. W twojej głowie panuje
nieopisany chaos. Nie wiesz, w jakim celu Łukasz zaprosił cię na swój mecz.
Może tylko chciał żebyś zajęła się Anielką, a twój głupi mózg wyobraża sobie nie
wiadomo co. Otrząsasz się ze swoich czarnych myśli, gdy mała dziewczynka tak
bardzo podobna do swojego ojca wesoło piszczy dając ci znać, że Łukasz do was
macha i wysyła buziaki. Nie reagujesz, bo przecież to niemożliwe żebyś też była
adresatką tych gestów. Dopiero Anielka zmusza cię żebyś mu pomachała. Cieplej
robi ci się na sercu, gdy widzisz jak rozpromienia się jego twarz, gdy kiwasz
mu przyjacielsko dłonią. Świetnie bawisz się kibicując i zdzierając gardło
razem z małą, choć właściwie wspieracie tylko Łukasza, a Aniela w swój swobodny
i dziecięcy sposób aż nazbyt entuzjastycznie reaguje na każde dobre zagranie
swojego ojca. Skaczecie jak głupie, gdy jego zespół wygrywa i przedłuża swoje
szanse na zdobycie brązowego medalu Mistrzostw Polski. Nie wiesz co zrobić, gdy
mała blondyneczka wyrywa się spod twojej opieki i zbiega do barierek żeby
wskoczyć w ramiona najprzystojniejszego mężczyzny, jakiego w życiu widziałaś.
No właśnie Aniu mężczyzny! Czy aby na pewno jesteś gotowa na to, co dzieje się
między wami nawet, jeśli ty nie jesteś tego świadoma. Odrzucasz od siebie
natrętną myśli, że chciałabyś żeby ciebie też tak przytulił i pocałował we
włosy. Schodzisz po kamiennych schodkach, bo on wyraźnie chciał z tobą porozmawiać
przywołując cię do samego boiska. Spuszczasz głowę, gdy wpatruje się w twoje
oczy z szerokim uśmiechem i iskierkami w oczach jakich u niego jeszcze nie
widziałaś. Był w swoim żywiole, a ty właśnie wkroczyłaś w jego naturalne
środowisko.
- Aniu poczekajcie na mnie przed
wyjściem. Wezmę prysznic i wrócimy do domu spacerkiem – wypuszcza córkę z
ramion i powoli oddala się w stronę szatni, a ty nie możesz oderwać wzroku od
jego pleców i wyobrażasz sobie głupia jak obejmuje cię tymi szerokimi, silnymi
ramionami. Potrząsasz nerwowo głową żeby wymazać ten obraz.
Łapiesz Anielkę za rękę i
udajesz się powoli w stronę wyjścia. Opierasz się o ścianę i w milczeniu
słuchasz wesołego szczebiotu dziewczynki, choć tak naprawdę nie wiesz, o czym do
ciebie mówi, bo twoje myśli zajmuje jej ojciec wyłaniający się z ciemnego
korytarza. Podziwiałaś jego sprężysty krok i to, z jaką łatwością zarzucił
sobie ciężką torbę na ramię żeby móc wziąć na ręce swoją małą kopię.
- Moja panno czy nie jesteś
już zbyt duża na to żeby stary tatuś nosił cię na rękach? – marszczy
groźnie
brwi, choć jego oczy śmieją się patrząc na małą z wielką ojcowską miłością.
Wiesz to, bo tak właśnie patrzył na ciebie twój tato. W tym momencie czujesz
się tam zbędna, bo nie pasowałaś do tego rodzinnego obrazka. Dopiero po chwili
Łukasz zwraca na ciebie uwagę wypytując cię o wrażenia z meczu. Z radością
opowiadasz mu jak świetnie się bawiłaś i jak wspaniałą ma córkę. Gdy patrzyło
się na was z boku wyglądaliście jak rodzina. Szłaś trzymając Anielkę za rękę, a
ona w drugiej rączce ściskała jego wielką dłoń, wesoło między wami podskakując.
Ukradkowo spoglądałaś na jego profil, a gdy wasze oczy przypadkowo spotykały
się to wstydliwe spuszczałaś głowę z ogromnym rumieńcem na bladych policzkach.
- Tatusiu ciocia Ania nauczy
mnie jutro piec ciasteczka, jeśli nie będziesz miął nic przeciwko…
Masz na imię Ania i
zakochujesz się, choć jeszcze tego nie wiesz…
ŁUKASZ
Po wczorajszym meczu jeszcze
rozpierają cię pozytywne emocje, a wigoru dodaje ci myśl, że może jednak masz
jakieś szanse u młodej sąsiadki. Jesteś pewien, że świetnie bawiła się zarówno
na meczu jak i później, gdy we trójkę wracaliście do mieszkania. Mimo to
zaczynasz się odrobinę denerwować wybierając się z Anielką na naukę pieczenia
ciasteczek. Boisz się, że Anka pomyśli, iż wykorzystujesz córkę żeby się do
niej zbliżyć. Sam jednak zdajesz sobie sprawę, że oddałbyś duszę diabłu żeby
tylko ona należała do ciebie.
Siedząc sam na salonowej
kanapie przez uchylone drzwi kuchni możesz bezwstydnie przyglądać się
roześmianej dziewczynie, która w równym stopniu jak twoje zdobyła też serce
twojej córki. Żadna inna kobieta, która przewinęła się przez twoje życia na
troszkę dłużej niż jedną noc nie potrafiła złapać choćby cienkiej nici
porozumienia z Anielą. Teraz widzisz jak śmieją się posypując się mąką i
rozmawiają o rzeczach na temat, których nie masz pojęcia. Chcesz jej, pragniesz
jej, pożądasz jej ciała i potrzebujesz duszy. Chciałbyś ją kochać, całować,
obejmować dłońmi jej piersi, pocierać sutki i patrzeć jak pod wpływem dotyku
twoich palców i języka zmieniają się, jak się kurczą i nabrzmiewają. Chciałbyś
wsunąć głowę między jej i uda zepchnąć ją na krawędź, a potem posiąść i
zaprowadzić na wyżyny rozkoszy. Boleśnie zdajesz sobie sprawę jak daleko jesteś
od tego, o czym marzysz i nie wiesz czy kiedykolwiek będzie ci dane zerwać ten
kwiat.
Cudowny zapach serowych
ciasteczek z brzoskwiniami i truskawkową konfiturą przywraca cię do
rzeczywistości. Zrywasz się na równe nogi i idziesz do miejsca, z którego
chwilę wczesnej zostałeś wyproszony, bo mężczyźni podobno tylko w kuchni
przeszkadzają. Uśmiechasz widząc ubrudzoną w cieście córkę i Anię, która miała
mąkę na policzku i troszkę konfitury w kąciku ust.
- Idźcie umyć ręce, bo już
wyciągam ciasteczka z piekarnika. Najlepiej smakują na ciepło – jej głos
sprowadza cię na ziemię, bo już wyobrażałeś sobie, że podchodzisz do niej i
zlizujesz truskawkową maź z jej ust. Uśmiechasz się szeroko na samą myśl o tym
jak smakują jej usta.
- Łukasz, czemu mi się tak
przyglądasz? Ubrudziłam się? – obserwujesz jak nerwowo usiłuje się wytrzeć, a w
rzeczywistości tylko rozmazuje mąkę po całej twarzy.
- Daj pomogę ci – niewiele
myśląc robisz dwa wielkie kroki i stajesz nieprzyzwoicie blisko jej ciała. Ciepło,
jakie od niej emanuje odurza cię i pozbawia kontroli. Dotykasz opuszkami palców
jej policzka, który płonie szkarłatnym rumieńcem. Jesteś dumny, bo wiesz, że to
z twojego powodu. Pocierając opuszkiem palca jej gładką skórę jednocześnie nie
odrywasz wzroku od jej rozchylonych różowych ust. Oddycha ciężko i płytko, ale
nie ucieka przed twoim dotykiem. Jeszcze bardziej zmniejszasz odległość między
wami i pochylasz delikatnie głowę jak do pocałunku. Nie jest ci jednak dane
posmakować jej warg, bo słysząc tupot bosych stópek na panelach odsuwasz się
niechętnie i zabierasz dłoń z jej twarzy. Ona ciągle stoi nieruchomo wlepiając
w ciebie szeroko otwarte oczy i oddycha spazmatycznie rumieniąc się jeszcze
bardziej.
- Tato, tato teraz ty idź
umyj ręce i jemyyyyyyyyyyyy! – pisk Anieli sprawia, że wszystko wraca na
miejsce, a nieznośne napięcie między wami znika jak za dotknięciem
czarodziejskiej różdżki.
- Aniu ty nas ostatnio
wiecznie karmisz i rozpieszczasz, dlatego tym razem to my zapraszamy cię do nas
na kolację. W niedzielę wieczorem? Co ty na to? Ja naprawdę umiem gotować –
trochę zaskoczyła ją twoja propozycja, ale zgodziła się i poczułeś się jakbyś
nagle zyskał skrzydła. Byłeś szczęśliwy!
Masz na imię Łukasz i wiesz,
że się nie zakochałeś! Wiesz, że kochasz!
Szczęśliwego Nowego Roku kochane!!! Oby ten nowy był szczęśliwszy od 2013, oby reprezentacja Polski w siatkówce zdobyła medal na MŚ i okazało się, że nasza siatkówka, to nie przerost formy nad treścią!
Blogerkom życzę weny i wielu komentarzy pod postami. Obyśmy zawsze kończyły rozpoczęte projekty zarówno te, które piszemy jak i te które czytamy i komentujemy!