NIEZDOBYTA V
ANIA
Twój
niedzielny poranek nie należał do najbardziej udanych. Wspomnienie wczorajszej
nocy nie dało ci spać, a z nerwowej drzemki wyrywały cię koszmary. Właśnie
zdałaś sobie sprawę, że mogłaś właśnie opłakiwać utraconą cnotę i to w sposób,
jakiego nie brałaś pod uwagę. Jakby nie interwencja twojego sąsiada mogło być z
tobą krucho. Dopadają cię też wyrzuty sumienia, że nie potrafiłaś nawet mu
podziękować tylko zostawiłaś go bez słowa przed drzwiami. Widzisz przed blokiem
jego samochód, więc pewnie jest w mieszkaniu. Postanawiasz podziękować mu w
jedyny sposób, jaki wydaje ci się słuszny i znany. Pieczesz najlepsze ciasto,
smak twojego dzieciństwa i matczynej miłości, które kojarzy ci się zawsze i
wszędzie z wdzięcznością i dobrocią. Nie wiesz czy Łukasz zechce w ogóle ci otworzyć
i z tobą porozmawiać. Może ma gości, zwykle niedziele spędzał w towarzystwie
kobiet. Masz jednak pewność, że wczoraj z imprezy wrócił z tobą i był trzeźwy,
więc jest nadzieja, że nie powita cię bez majtek. Troszkę się denerwujesz, bo
boisz się, że może mieć ci za złe przerwanie imprezy z kolegami. Zyta i Ziuta
od dwóch godzin przepraszają cię i zaklinają się na wszystkie świętości, że
jakby wiedziały, co się stanie to nigdy by ciebie samej nie zostawiły. Nie
winisz ich za to, co się stało, bo nie mogły tego przewidzieć, ale ich
nadmierna gadatliwość w tej chwili podnosi ci ciśnienie.
- Dajcie mi
chwilę spokoju, troszkę przestrzeni! Ja nie czuję urazy, nie potrafię. Poza tym
nic się nie stało! – podnosisz głos i zamykasz się w łazience żeby przygotować
się do wyjścia. Cieszysz się, że jest zimno, bo wielki siniec spowodowany przez
dyskotekowego napastnika możesz zakryć długim rękawem. Przyglądasz się swojemu
nadgarstkowi i z łzami w oczach dziękujesz Bogu, że postawił na twojej drodze w
tamtej chwili właśnie Łukasza. Może i wedle twojej hierarchii wartości był
jednym z ostatnich mężczyzn, z którym chciałabyś się zadawać i nie posądzałaś
go o ludzkie odruchy wobec kobiet. Pozory jednak mylą i dostałaś nauczkę, że
nie wolno ludzi oceniać po pierwszym złym wrażeniu. Cieszysz się ze swojej
pomyłki i masz zamiar za to przeprosić sąsiada.
Nieśmiało
pukasz do drzwi mieszkania naprzeciwko i czekasz trzęsąc się jak osika na
jakikolwiek odzew. Zdziwiona słyszysz zza drewnianej przeszkody wesoły śmiech
dziecka i krzyk mężczyzny. Drzwi otwierają się gwałtownie, ty widzisz szeroko
uśmiechniętą dziewczynkę bez górnej jedynki i blond włosami. Zaraz za nią
pojawił się twój wybawca łapiąc ją wpół i podnosząc do góry.
- Córeczko
ile razy ci powtarzałem, że nie wolno otwierać drzwi bez mojej zgody? Nigdy
mnie nie słuchasz – Łukasz niby ją strofował, ale jednocześnie uśmiechał się i
patrzył na nią z ojcowską miłością.
Dopiero po
chwili popatrzył na ciebie i aż otworzył usta ze zdziwienia.
- Ania?
- Ja tylko
przyniosłam ciasto. Chciałam ci się jakoś odwdzięczyć – wręczasz mu paczuszkę i
chcesz czmychnąć do siebie, ale on cię zatrzymuje.
- Wejdź,
zjemy je w trójkę. Poznasz moją córkę – jesteś całkowicie zagubiona, bo nie
spodziewałaś się, że on ma dziecko i nie wiesz jak się zachować.
Masz na imię
Ania i jesteś zaskoczona
ŁUKASZ
Dziwi cię widok,
jaki zastajesz za drzwiami. Anka stała zdenerwowana i wystraszona trzymając w
ręku prostokątne pudełko okryte ściereczką. Gdy zaprosiłeś ją do środka
zachowywała się jak zahukana pensjonarka. Sam byłeś w jej obecności niezwykle
spięty szczególnie, gdy dziękowała ci za pomoc ze łzami w oczach. Nie mogłeś
rozgryźć tej dziewczyny. Była niezwykła, emanowała od niej jednocześnie wielka
siła i niewinność. Nie pasowała do twojego świata. Jesteś wręcz pewien, że nie
pasuje w ogóle do świata. Coraz częściej łapiesz się na tym, że myślisz o niej
jak o kobiecie. Fascynuje cię i sam sobie się dziwisz, że nie ma to podłoża
fizycznego. Owszem chciałbyś ją zobaczyć nagą, bo te okropne bluzy oversize,
jakie nosi oszukują rzeczywistość. Gdy ją wczoraj obejmowałeś czułeś jej jędrne
i krągłe ciało tuż obok swojego. Chciałbyś ją całować, dotykać i pieścić, ale
chciałbyś też ją poznać. Chcesz wiedzieć, kim jest, skąd pochodzi, co lubi i
dlaczego jest taka niedostępna. Przyglądasz się z zachwytem jak szybko złapała
kontakt z twoją córką, jak śmieją się i rozmawiają siedząc na dywanie i
objadając się pysznym ciastem. Anielka jest zachwycona nową znajomą, co pokazuje
wesołą paplaniną i głośnym śmiechem.
- Tatusiu,
tatusiu Ania obiecała, że kiedyś nauczy mnie piec takie ciasto, tak jak ją nauczyła
jej mama – mała jest nakręcona, a ty zauważasz, że Anka mimo swojej
bezpretensjonalności i naturalności jest piękną dziewczyną. Odbiega może od
uznanego kanonu piękna z toną pudru na twarzy, ale jej szeroki uśmiech i
okruszki wokół ust przyprawiają cię o szybsze bicie serca.
Dopiero głos
twojej córki sprawia, że tracisz oddech, a poziom zażenowania sięga zenitu.
- Aniu
podoba ci się mój tata? – twoja sąsiadka wygląda jak ryba wyrzucona na brzeg z
trudem łapiąc oddech. Aniela wcale się tym nie deprymuje kontynuując swój wywód,
– bo moja wychowawczyni mówiła, że mój tatuś to niezła dupcia jest i marnuje
się bez kobiety. Podsłuchałam wczoraj jak mnie odbierał ze szkoły. Może
ożeniłabyś się z nim i byłabyś moją ciocią tak jak wujek Jasiek nowy mąż mamy.
- Anielko!
Coś ty wymyśliła na litość boską. Mówiłem ci już żebyś nie szukała mi żony –
boisz się spojrzeć na swojego gościa, bo od kilku chwil Anka nawet nie drgnęła.
Jej policzki płonęły żywym ogniem, a sama próbowała to ukryć zakrywając się
włosami.
Masz na imię
Łukasz i jesteś zafascynowany.
Wiem jak ma na imię córka Łukasza, więc zmiana tutaj jest celowa:)
Cudowny rozdział ! Więc tak nie dziwie się że dziewczyny przepraszały Anie. W końcu czuły się pewnie winne,ale dobrze ze był tam Łukasz. Miło, że upiekła mu ciasto. Musiała być zaskoczona widząc Anielkę. Ale musze przyznać że uwielbiam to dziecko! Rozwaliła mnie swoją końcową wypowiedzią. Coś w tym jest, bo widać że Łukaszowi Ania się podoba i to w inny sposób niż reszta kobiet. Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy !
OdpowiedzUsuńPOZDRAWIAM !!!
Paulka
Ps. Przepraszam z jakość mojej wypowiedzi, ale nie ogarniam niczego dzisiaj. :)
Ciągnie ich do siebie, ciągnie. A córka Łukasza w tym opowiadaniu jest cudowna. I ma bardzo fajne pomysły ;)
OdpowiedzUsuńWiedziałam że jak tylko pojawi się tu córa Łukasza to będzie grać pierwsze skrzypce i się nie pomyliłam. Cóż charakterek i pewność siebie plus gadatliwość po tatusiu odziedziczyła. Takie dzieci mnie rozczulają, szkoda że ja mam jakiegoś pecha i w realu nie spotykam takich. Coś mi mówi że tutaj pierwszy wpadł Łukasz. Ania jest jeszcze zahukana, nieświadoma, a za to Kadziu już wie co najchętniej zrobił by z uroczą sąsiadką. Ja nie mam nic przeciwko :)
OdpowiedzUsuńNajlepszy na poprawę humoru :) Pierwszy raz się po prostu śmiałam, mała Anielka jest po prostu rozczulająca. Coś mi się wydaje, że ona jeszcze wyswata swojego tatusia z Anią ;)
OdpowiedzUsuńMyślałam, że akurat będzie u niego jakaś panna. Dobrze, że to córcia. Chyba zrobiło nam się tak trochę rodzinnie. Oby z dobrym skutkiem dla ich znajomości.
Pozdrawiam ciepło, Anna.
A ja już miałam się pytać, czy to literówka, czy zamiar specjalny z imieniem Anielki :P
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie jedynie to, czy Łukasz też był taki fajnym dzieckiem, jakim jest teraz jego Córka ;) I jeszcze Mała dobrze tu kombinuje z Anią i Łukaszem razem :D Mała jest genialna i tyle :D
Ania miała wielkie szczęście, że poprzedniej nocy Kadziewicz ją uratował, ale jej późniejsze zachowanie już mi się nie podoba. No ale ja ją rozumiem. Była wystraszona, roztrzęsiona i chciała jak najszybciej być w miejscu, gdzie czuje się bezpiecznie. Mam nadzieję, że Łukasz ją odczaruje, jak książę księżniczkę. ;D (Ale mi się na farmazony zebrało, ale no Shreka oglądałam:P )
Pozdrawiam serdecznie,
Dzuzeppe :*
Anielka to całkiem dużo cech odziedziczyła po tatusiu. Ukradła całe show tego rozdziału. Jak to dziecko zadaje bezpośrednie pytania, a biedna Ania nie umie ukryć jak bardzo ją to pytanie zawstydziło. Kadziu powoli wraca do siebie skoro myśli o Ance jako kobiecie ;)
OdpowiedzUsuńPomysłowa ta córka Łukasza. I wiem, że bardzo namiesza.
OdpowiedzUsuńAnielka wydaje się być takim kochanym dzieckiem :D
OdpowiedzUsuńŁukasz jest zauroczony! Zafascynowany, a niedostępna i tajemnicza Ania działa na niego, oj działa. Aż miło się czytało jak oboje krępują się w swoim towarzystwie, jakby chcąc wypaść jak najlepiej i najbardziej naturalnie. Ale ten odcinek, a zarazem moje serce podbiła Anielka. Chyba mój instynkt macierzyński się włącza bo wszystko to co małe i urocze chwyta mnie za serce :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i do następnego :*
<3 wrócę :*
OdpowiedzUsuńNajfajniejsze w tym jest to, że oni przy sobie są zupełnie inni niż osobno. Są sobą zafascynowani, a żadne z nich do tej pory nie zwracało uwagi na osoby podobne. Ona zrobiła się nieco bardziej otwarta. On znów nieco bardziej...hmmm... skrępowany? Są uroczy :D
UsuńBuziaki :* i przepraszam, że jestem tu tak cholernie nieregularnie, ale mam małe zawirowania :*
uwielbiam Anielkę!!Boże,wariuję,zaczynam lubić dzieci,niedobrze :D czyżby Ania budziła w Łukaszu uczucia, o których nie miał pojęcia?? tzn. najpierw poznam,potem przelecę,a nie odwrotnie...
OdpowiedzUsuńwłaśnie przed chwilą wróciłam z Twojego 2 bloga, gdzie ponownie urzekła mnie historia bohaterstwa mego (byłego??) męża :D
Jedna mała kruszynka i wszystko od razu nabrało tempa ;) Anielka już ojca ożeniła i koniec :D zaradna ;)
OdpowiedzUsuńBiedna Ania, tyle przeżyć a teraz speszona kompletnie. Nie musi odpowiadać, Łukasz by taką żoną nie pogardził ;)
Pozdrawiam
haha Mała Anielka Swatka! :) już ją lubię :)
OdpowiedzUsuńSpeszona Ania i Zafascynowany Łukasz to połączenie idealne, tylko kiedy coś z niego wyniknie?
bij, zabij mnie, że dopiero teraz przyszłam do Ciebie.
OdpowiedzUsuńbardzo lubię takie "opowiadaniowe dzieci" ale zawsze ubolewałam nad tym, że zwykle są to chłopcy. Twoja Anielka skradła mi serce od razu. :) i nawet nie dlatego, że moja ciocia się tak nazywa. :)
Jejku, ile bym dała, żeby umieć piec albo chociażby gotować! troszkę zazdroszczę Ance, ale tylko troszkę. ;)
no i to jej podejście do dzieci. na początku chyba była przerażona obecnością ale, ale znalazły wspólny język. ;)
a podoba mi się to co dzieje się teraz w głowie Łukasza. w końcu z szacunkiem odnosi się do jakiejś kobiety. brawo! :D
ok, to co Anielka? bierzemy ich za rączki i do kościoła na ślub? :)
pozdrawiam, Jagoda :*
Słodcy są. Tacy nieśmiali i zagubieni. Trochę jakby cofnęli się do nastu lat ;)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że tak późno, ale szkoła odbiera mi ochotę na czytanie czegokolwiek...
OdpowiedzUsuńUwielbiam Anielkę :D Taka mała swatka. Kto wie, może udało się jej właśnie znaleźć kandydatkę na żonę dla swojego taty? ^^
Ania i Łukasz są tacy uroczy... Nieśmiali i niepewni robią takie pozytywne wrażenie ;)
Pozdrawiam A. ;**
Bardzo, bardzo, BARDZO podoba mi się to w jakim kierunku zmierza to opowiadanie. Bałam się na początku, że Łukasz będzie chciał po prostu zaciągnąć Anię do łóżka, ale to byłoby takie prymitywne, więc fajnie, że on sam uświadamia sobie, że zależy mu też na samej Ani. Jestem szalenie ciekawa jak dalej potoczą się ich losy. W sumie dobrze, że Ania już poznała Anielę. To oszczędzi przykrego rozczarowania w przyszłości :)
OdpowiedzUsuńO kurde, Anielka to istny skarb! Szuka żony, dla niezłej dupci - swojego taty :D
OdpowiedzUsuńAnia powinna się bardziej otworzyć, ale małymi kroczkami już powoli się odrywa od swojego świata. A między innymi też przez współlokatorki, które ją zapewne zmienią.
Łukasz, prawdziwy bohater, który uratował w potrzebę Anię. Bardzo dobry gest, bohaterka to doceniła i upiekła ciasto. Kto by pomyślał, że Łukasza zafascynuje kobieta odrębna i odstająca z jego świata ? To musi być przeznaczenie :)
Pozdrawiam i przepraszam, za te wypociny ale nie stać mnie na nic lepszego, bo się germanizuję i zanudzam matematyką :*