NIEZDOBYTA VI
ANIA
Ostatnie dni
są dla ciebie bardzo ciężkie. Uczysz się całymi dniami chcąc zaliczyć całą
sesję w zerowych terminach i utrzymać stypendium naukowe. Masz też coraz
większą ilość chętnych na korepetycje, bo maturzyści przypominają sobie rychło
w czas, że wielkimi krokami zbliża się egzamin dojrzałości. Z jednej strony
bardzo cię to cieszy, bo nie musisz martwić się o pieniądze i nie masz czasu na
myślenie. Przez kilka ostatnich tygodni twoje myśli niebezpiecznie krążyły
wokół Łukasza i jego córki, wokół tego jak bardzo mocno wryło ci się w pamięć
pytanie Anielki czy podoba ci się jej ojciec.
Zdradzały
cię nawet twoje własne sny, bo królował w nich twój sąsiad i było ci z tego
powodu wstyd. Miałaś wyrzuty sumienia, bo mężczyzna spod ósemki nie jest tym,
którego powinnaś darzyć jakimkolwiek uczuciem. Nie możesz jednak nic poradzić
na swoją podświadomość i na to, że jego córka podbiła twoje serce. Przez pół
nocy przewracasz się z boku na bok i nie możesz doczekać się upragnionego snu.
Gdy już wydaje ci się, że utoniesz w ramionach Morfeusza słyszysz szepty
dochodzące zza ściany, z pokoju zajmowanego przez twoje współlokatorki.
- Zrób mi
dobrze Zytka. Tak dawno nie czułam twojego języka i palców między udami. Anka
na pewno śpi… - skrzypnięcie łóżka, szmery ściąganych ubrań, chichot, a potem
ciche jęki. Zdecydowanie ściany w twoim mieszkaniu były zbyt cienkie!
Wiedziałaś,
że współżyją i starałaś się to akceptować, a teraz usiłujesz zagłuszyć te
odgłosy przyciskając poduszkę do uszu i przykrywając się kołdrą po czubek
głowy. To wcale nie pomaga, bo instynktownie wytężasz słuch i słyszysz coraz
więcej. Cała ta dziwna sytuacja zmusza cię do refleksji związanych z twoim
życiem. Jutro kończysz 24 lata, a nigdy nawet nie całowałaś się z chłopakiem.
Coraz częściej łapiesz się na tym, że myślisz o założeniu rodziny, chcesz mieć
dzieci, chcesz wieczorem do kogoś się przytulić i z kimś porozmawiać. Boleśnie
zdajesz sobie sprawę z tego, że jesteś samotna, a nie jesteś w stanie obdarzyć
zainteresowaniem żadnego kolegi ze studiów, bo po prostu są okropni. Przeraża
cię to, że wyobrażając sobie mężczyznę swojego życia widzisz tylko jedną twarz
i nie jesteś z siebie dumna.
W dzień
twoich urodzin czujesz się jeszcze gorzej niż zwykle, bo życzenia składają ci
telefonicznie tylko rodzice i rodzeństwo. Nie masz przyjaciół Aniu, więc czego
się spodziewałaś? Zyta i Ziuta biegają po mieszkaniu niezwykle pobudzone i co
chwilę pytają, kiedy wychodzisz do kościoła na niedzielną mszę. Dziwi cię ich zachowanie,
ale nie masz zamiaru dodatkowo zaprzątać sobie głowy głupotami.
Masz na imię
Ania i zmieniasz się!
ŁUKASZ
W niedzielne popołudnie zamiast odpoczywać po meczu bierzesz
udział w przygotowywaniu przyjęcia niespodzianki dla twojej sąsiadki. Jej
współlokatorki razem z twoją córką biegają po twoim mieszkaniu wynosząc z niego
wcześniej przygotowane ozdoby, przekąski i tort, który stał w twojej lodówce od
wczoraj. W sumie przyjęcie to zbyt duże słowo, bo będzie was tylko czworo, ale
okazuje się, że Anka nie jest duszą towarzystwa. Zastanawiałeś się czy twoja
obecność jest na miejscu, bo przecież jesteście sobie obcy, ale te dwie
lesbijskie piękności przekonały cię, że ona się ucieszy. Chcesz im wierzyć tak
bardzo, że kupiłeś jej nawet drobny prezent. Anielka jest tak przejęta i
zafascynowana Anką, że obawiasz się, że znowu postawi was w bardzo kłopotliwej
sytuacji swoimi pomysłami. Wszystkie trzy dziewczyny są w swoim żywiole wieszając
kolorowe baloniki i dekorując stół. Sam służysz tylko za drabinę stojąc na
środku salonu trzymając córkę na ramionach tak żeby mogła uwiesić wstążki na
suficie. Gdy zmęczony zamieszaniem siadasz na kanapie i oceniasz chaos, jaki
stworzyliście przysiada się do ciebie Zyta z niezbyt przyjacielską miną.
- Kochasiu! Chcę cię tylko ostrzec, że jeśli spróbujesz
skrzywdzić Ankę to bez żadnych skrupułów obetniemy ci fiutka i przyszyjemy na
czole – patrzysz na nią zdezorientowany, bo nie spodziewałeś się, że ktoś
pomyśli, że oczekujesz czegoś od dziwnej sąsiadki.
- Nie mam złych zamiarów. Nie mam zamiaru zrobić jej niczego
złego – tłumaczysz się blondwłosej, cycatej lesbie jakby była, co najmniej twoją
matką.
- Widzę jak na nią patrzysz. Pożądasz jej, ale chcę żebyś
wiedział, że to nie jest pierwsza lepsza do wyruchania! To nie jest dziewczynka
na raz, to jest kobieta na całe życie. Jeśli ci to nie pasuje nie zbliżaj się
do niej i nie niszcz jej poukładanego świata, niewinności i naiwności dziecka.
Chcę żebyś zrozumiał jak bardzo jest niewinna i czysta. Myślę, że oko starego
satyra pozwolił ci się, co nieco domyślić, prawda kochasiu? Trzymaj wacka w gaciach dopóki nie zrozumiesz
czego chcesz od niej i na jak długo – zrozumiałeś, chyba zrozumiałeś co miała
na myśli, choć jest dla ciebie nie do pomyślenia, że 24 letnia kobieta jest
dziewicą. Zauważyłeś, że raczej nie ma wielkiego doświadczenia z mężczyznami,
ale nie przypuszczałeś, że aż tak. Sam sobie się dziwisz, ale wcale cię to nie
odstrasza, wręcz przeciwnie, fascynuje coraz bardziej i nie ma w tym krztyny
chęci bycia zdobywcą.
- Idzie, idzie! Chowajmy się! – Aniela wpada zziajana do
salonu zmuszając was do schowania się za kanapę.
- Tato nogi ci wystają! Teraz głowa! Tato zrób coś! – mała denerwuje
się, gdy słyszy zgrzyt przekręcanego w zamku klucza.
Słyszysz ciężkie kroki i cień dziewczyny ze spuszczoną głową
na ścianie i coś ściska cię za serce. Chciałbyś ją przytulić, to uczucie jest
tak silne, że aż bolesne. Na szczęście będziesz miał dzisiaj ku temu okazję bez
budzenia niczyich podejrzeń.
Gdy dziewczyny wkraczają na scenę z tortem, a wy
wyskakujecie zza kanapy głośno śpiewając Sto lat Anka jest tak zaskoczona i
wzruszona, ze nie kryje łez rzucając się w ramiona Zyty i Ziuty. Spokojnie
czekasz na swoją kolej żeby złożyć jej życzenia i chciałbyś żeby ciebie
wycałowała tak jak twoją córkę.
Stajesz przed nią z uśmiechem na twarzy i obserwujesz jak
się rumieni, gdy pochylasz się żeby pocałować ją w policzek. Wariujesz, gdy
dotykasz ustami delikatnej skóry, a twoje nozdrza atakuje cudowny zapach jej
włosów. Przyciągasz ją bliżej siebie, ale tak żeby jej nie wystraszyć.
Delikatnie pocierasz jej plecy otwartą dłonią i odsuwasz się niechętnie od jej
ciepłego i pachnącego cytrusami ciała. Patrząc na nią jesteś pewien, że na nią
działasz i czujesz jakbyś unosił się nad ziemią.
Masz na imię Łukasz i wariujesz na starość.
Nie będę się żalić, ani nikogo szantażować. Lepiej podziękuję tym, które cały czas są, czytają i komentują. Dziękuję KOCHANE!