NIEZDOBYTA IV
ANIA
Kolejny
sobotni wieczór planujesz spędzić pod polarowym kocykiem z laptopem na kolanach
i kubkiem gorącej herbaty owocowej. Słuchasz tylko wesołego planowania
wieczornego wypadu na imprezę twoich współlokatorek, które prześcigają się w
pomysłach, poszukują odpowiednich ciuchów i butów. Paradują przed tobą w coraz
to nowych kreacjach, w coraz to bardziej skąpych lub też w samej bieliźnie. Im
bardziej poznajesz świat tym jesteś bardziej otwarta. Może nie pochwalasz
sposobu bycia i życia Zyty i Ziutki, ale na swój popaprany sposób je
podziwiasz. Są bezpruderyjne, bezkompromisowe, odważne i pewne siebie.
Posiadają cechy, które chcesz mieć, ale ich nie masz i pewnie nigdy mieć nie
będziesz i to nie jest efekt wychowania, bo już od kilku lat egzystujesz w
wielkim mieście. Ty po prostu taka już jesteś.
- Anka, ale
ty dzisiaj idziesz z nami! Nie przyjmujemy odmowy – zostałaś porwana w wir
przygotowań, choć broniłaś się rękami i nogami.
- Dziewczyny
ja nie chcę, nigdy nie byłam w żadnym klubie – nie słuchały cię w ogóle, bo
zajęte były robieniem ci makijażu i doborem odpowiedniej bluzki do spranych
rurek, bo absolutnie odmówiłaś założenia spódniczki.
- Nie martw
się pójdziemy na zwykłą dyskotekę. Zobaczysz, że będziesz się dobrze bawić –
masz mieszane uczucia, ale nie potrafisz im odmówić. Przy tych dwóch pięknych i
wystrojonych kobietach wyglądasz jak Kopciuszek. Dorównujesz im tylko wzrostem,
pomimo iż one mają kilkucentymetrowe szpilki, a ty czarne baleriny.
Wręcz siłą
wyciągają cię z mieszkania i wpychają do taksówki. Mimo, że obawiasz się tego,
co cię czeka jesteś ciekawa nocnego życia i tego jak sama się w tym
odnajdziesz. Milczysz całą drogę i nawet nie próbujesz włączyć się w wesołą
konwersację twoich znajomych. Gdy tylko przekraczacie próg modnego lokalu od
razu czujesz się przytłoczona jego atmosferą. Mnóstwo spoconych ludzi, głośna
muzyka i ciężki zapach alkoholu, tytoniu i potu sprawiają, że masz ochotę
odwrócić się na pięcie i zrejterować zanim cokolwiek jeszcze zobaczysz. Nie
masz jednak takiej możliwości, bo dziewczyny mocno łapią cię pod łokieć i
prowadzą do zamówionej loży. Nie chcesz pić alkoholu, więc siedzisz przy soku
pomarańczowym i przyglądasz się wijącym się na parkiecie ciałom. Zyta i Ziuta
usiłują namówić cię na taniec, ale kategorycznie odmawiasz mówiąc, że
zaopiekujesz się ich drinkami. To miejsce nie jest dla ciebie i zdajesz sobie
sprawę, że to będzie długa i męcząca noc. Marzysz już tylko o swoim czyściutkim,
pachnącym mieszkanku.
Masz na imię
Ania i właśnie robisz coś wbrew sobie.
ŁUKASZ
Wreszcie
zagrałeś doby mecz. Twoja drużyna ograła mistrza Polski i dziś macie, co
świętować. Razem z kolegami z drużyny udałeś się do najmodniejszego klubu w
mieście. Nie miałeś ochoty na zabawę, bo niedzielę chcesz poświęcić swojej
córce. Przyjechałeś swoim samochodem i nie masz zamiaru pić i szukać przygód na
jedną noc. Chyba pierwszy raz na trzeźwo obserwujesz wszystko, co się wokół
ciebie dzieje. Zaczynasz sobie zdawać sprawę, że jesteś za stary na takie
miejsca i takie zabawy. Kiedy mając pełną władzę nad swoim mózgiem i ciałem
oglądasz tabuny pijanych dziewczyn wcale nie masz ochoty na seks. Czas dłuży ci
się niemiłosiernie, gdy popijając sok bananowy rozglądasz się po sali. Ożywiasz
się dopiero, gdy widzisz wchodzące do lokalu trzy kobiety, w których
rozpoznajesz swoje sąsiadki. Dwie pewne siebie laski w bardzo krótkich
spódnicach i bardziej przyciągająca twój wzrok, naturalna i skromna dziewczyna
prowadzona przez nie pod łokcie. Przyglądasz się tej scenie z zainteresowaniem,
bo Anka wygląda na przestraszoną i zagubioną. Wygląda jakby chciała stać się
niewidoczna, strzela oczami na boki nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Nie daje się
koleżankom namówić na taniec tylko zostaje skulona w loży. Uśmiechasz się
widząc jak bawią się na parkiecie jej towarzyszki. Domyślasz się, że męskiego
towarzystwa to one nie potrzebują. Masz ochotę do niej podejść i poprosić ją do
tańca, ale obawiasz się jej reakcji, bo jak do tej pory poznała cię od tej
gorszej strony. Od tamtego feralnego weekendu widzieliście się tylko
kilkakrotnie na klatce schodowej wymieniając spostrzeżenia na temat pogody. Raz
pomogłeś jej wnieść do mieszkania zakupy i to byłoby na tyle, jeśli chodzi o
wasze sąsiedzkie stosunki i chyba właśnie ta jej obojętność i skromność tak
bardzo cię fascynuje. Odwracasz na chwilę wzrok i próbujesz skupić się na tym,
co do ciebie mówi kolega z boiska, choć to nie możliwe, bo tak odleciałeś, że
nie masz pojęcia, o czym rozmawiają. Kilka chwil później wściekły przepychasz
się przez tłum ludzi pędząc w miejsce gdzie Anka szarpała się z jakimś pijanym
wyrostkiem, który ciągnął ją za rękę w kierunku toalet.
- Kolego
zostaw ją, nie wydaje mi się żeby chciała z tobą gdziekolwiek iść – jedną ręką
mocno ściskasz ramię delikwenta tak żeby poczuł twoją siłę, a druga obejmujesz
dziewczynę w pasie przyciągając do swojego ciała.
- Spierdalaj
drągalu. Znajdź sobie inną laskę do ruchania, ta jest moja – jeszcze mocniej
wbijasz mu palce w skórę słysząc takie słowa z jego ust. Nie chcesz wywołać skandalu,
ale masz ochotę tak grzmotnąć mu w twarz żeby wypluł zęby.
- Masz
jeszcze coś do powiedzenia? – udaje ci się pijanego gówniarza jedną ręką zmusić
do uklęknięcia.
- Nie! Już
nie. Puść mnie. – pozwalasz mu odejść patrząc tylko jak z prędkością światła
opuszcza lokal nie oglądając się za siebie.
Przyciskasz
drżące ciało dziewczyny d swojego boku próbując ją w ten sposób uspokoić.
- Anka
zawiozę cię do domu. Powiedz swoim towarzyszkom, że wychodzisz – siłą zmuszasz
ją żeby wypuściła z rąk twoją koszulkę i zbierając wasze rzeczy prowadzisz ją d
samochodu. Nic poza słowem „dziękuję” nie słyszysz z jej ust przez całą drogę. Odstawiasz
ją pod same drzwi i jeszcze dłuższą chwilę stoisz pod jej mieszkaniem walcząc z
jakimś dziwnym, dawno nienawiedzającym cię uczuciem.
Masz na imię
Łukasz i jesteś zmieszany.
To będzie najbardziej infantylne opowiadanie w historii ale brakuje mi w życiu takiej prostoty. Tylko miłość i szczęście!!!!